-Hej ,wszystko będzie dobrze . - Próbował pocieszyć mnie Louis .Siedzieliśmy w kawiarni przy stoliku w kącie . Lou trzymał swoją dłoń na mojej , a pod wpływem jego dotyku na całym moim ciele rozlewały się ciepłe fale. Już otwierałam usta ,żeby mu odpowiedzieć ,gdy usłyszałam dźwięk sms . Wyjęłam telefon i zobaczyłam nieznajomy numer ze zmarszczonym czołem ,otworzyłam wiadomość .W następnej chwili odetchnęłam z ulgą . Spojrzałam na bruneta i zaczęłam czytać na głos :
-Cześć Suze , tutaj tata . Dzwonili z firmy ,że o mnie pytałaś . Chciałem powiedzieć Ci o moim wyjeździe ,ale nie było czasu .Pieniądze są tam gdzie zawsze ,trzymajcie się niedługo wracam .- Louis uśmiechnął się i rzekł :
-Widzisz ! Mówiłem ,że nic mu nie jest . - Zgodziłam się z nim i powiedziałam :
-Chodź , muszę kupić marchewki . - Chłopak zaśmiał się pod nosem , po czym wstał i wyciągnął rękę w moim kierunku . Pochwyciłam ją i wyszliśmy z kawiarni . Gdy znaleźliśmy się na chodniku Louis przystanął wziął mnie na ręce , i ruszył w stronę marketu . Śmiałam się jak nienormalna , a mijający nas ludzie patrzyli na nas badawczym wzrokiem ,jakby chcieli sprawdzić czy nie uciekliśmy ze szpitala psychiatrycznego . Gdy byliśmy przed sklepem Lou ,włożył mnie do koszyka i wbiegł do sklepu .
-Waariaat ! - Krzyknęłam do Louisa , a ten w odpowiedzi pochylił się i pocałował mnie w policzek . Ruszył w stronę stoiska z warzywami, po czym zaczął ładować całe reklamówki marchewek . Siedząc w wózku i pozwalając by Lou pakował do niego co tylko wpadnie mu pod rękę , zaczęłam rozmyślać nad tym co zrobił tata . Powinien powiadomić mnie o swoim wyjeździe za nim to zrobił. Mógł przynajmnie zostawić jakąś kartkę ,a on ? Nic. Z zamyśleń wyrwał mnie głos kasjerki która pytała :
-Coś jeszcze ? - Razem z Lou pokręciliśmy głową , zapłaciłam i wyszliśmy ze sklepu , to znaczy Marchewkowy wyszedł , ja wyjechałam .Podniosłam ręce do góry na znak że chce wyjść ,a Lou ze cwany uśmiechem powiedział :
-Nie tak szybko ,najpierw m coś obiecaj .
-Hmm ? -mruknęłam
-Obiecaj mi że pójdziesz ze mną jutro na gale rozdania nagród. - Po tym co powiedział ,szczęka mi opadła . Ja Suze Evans ,miałam iść na galę rozdania nagród dla gwiazd ? Zawsze oglądałam takie gale w telewizji ,albo czytałam o tym co się działo, w gazetach . Spotkać te wszystkie gwiazdy na żywo ? Zostać oficjalnie ogłoszoną dziewczyną Louisa ? Bałam się tego ,ale znając Lou nie pójdzie na te gale beze mnie . Uśmiechnęłam się lekko i rzekłam :
-Pójdę .- brunet uśmiechnął się i wyciągnął mnie z koszyka . Wziął wszystkie torby z ( a było ich 4 ) i ruszył w stronę parkingu na którym stał samochód . Chciałam pomóc mu nieść ,przecież to moje zakupy ,ale uparł się i powiedział że prawdziwy mężczyzna nie pozwala by jego kobieta dźwigała ciężary . Mimo wielu moich protestów nie oddał mi ani jednej torby . Gdy dotarliśmy do samochodu wrzucił je na tylne siedzenia i wsiadł do samochodu . Próbował pocałowąc mnie w szyje ,ale oddaliłam się mówiąc :
-Marchewkowy królu jesteśmy na parkingu . - Zrezygnowany zwiesił głowę i przekręcił kluczyk .
-Poczekaj ,chwile , jesteśmy na parkingu ? Już nie długo . - wymamrotał jadąc w kierunku mojego domu .Spojrzałam na niego marszcząc brwi .
- O czym ty mówisz ? -spytałam z podejrzliwością w głosie
-Jak to co ? Jedziemy do Ciebie , twoich rodziców nie ma , Miley śpi - poruszył znacząco brwiami ,a ja zaśmiałam się głośno i przygryzłam wargi . Po chwili jednak powiedziałam :
-Louis , ta gala jest już jutro ?
-Taak ,przyjadę po Ciebie o 19 . - Zaparkował samochód na moim podjeździe i wyskoczył żeby otworzyć mi drzwi . Wysiadłam po czym pociągnęłam go za rękę w kierunku mojego domu . Zdjęłam żakiet rzuciłam na kanapę w salonie i wróciłam do Lou siedzącego w kuchni . Usiadłam mu na kolanach ,a on zaczął wodzić nosem po moich ramionach i szyi .Obróciłam głowę i pocałowałam go . Wstał i posadził mnie na stole . Objęłam go w pasie ,a on gładził moje włosy . Nagle zadzwonił jego telefon , a gdy oderwał się ode mnie powiedziałam z niezadowoleniem :
-Olej to . -Lou posłuchał i odrzucił połączenie , po czym położył telefon na stole .Zbliżył się do mnie ,ale piekielne urządzenie zadzwoniło znowu . Lou przewrócił oczami i odebrał .Po chwili mina mu zmarkotniała , rozłączył się i powiedział zrezygnowany :
-Słuchaj dzwonił menadżer ,muszę lecieć . -Spuściłam wzrok , a on chwycił mnie za brodę i delikatnie uniósł do góry . Wydął usta i rzekł :
-Ojej nie przejmuj się , niedługo wrócę. -po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł.
-------------------------------
Siieema :D
Nudzi mi się :C
Super rozdział. Zaczytałam się, naprawdę ! :* :D
OdpowiedzUsuńhttp://make-me-happy8.blogspot.com/ ZAPRASZAM :)