czwartek, 23 sierpnia 2012

Rozdział 9

Usiadłam na zimnych płytkach, opletłam kolana ramionami i zaczęłam kołysać się do tyłu i do przodu jak niewinne dziecko. Byłam na siebie zła za to, że poszłam z Jaredem. Co mnie w ogóle do tego podkusiło?! Przezież ten facet na pierwszy rzut oka wydawał się być podejrzany. Na mojej twarzy coraz bardziej widoczne były ślady łez, których nie potrafiłam powstrzymać. Gdyby nie Louis i Zayn źle by się to się skończyło. Suze, idiotko co Ci odbiło?! Po wielu minutach płaczu podniosłam się z podłogi, przebrałam i poszłam do pokoju. Gdy kładłam się już spać usłyszałam dźwięk sms'a. Szybko sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadmość od Lou "Co powiesz na spacer? :) Twój Lou". Długo się zastanawiałam nad jego propozycją. Byłam już zmęczona. Dopiero dochodziła 21, a ja nie miałam sił na cokolwiek, lecz chęć ponownego zobaczenia twarzy Louisa była mocniejsza. Wzięłam telefon i odpisałam: "No jasne, bądź za 20 minut". Ponownie poszłam do łazienki ubrałam TO a, gdy spojrzałam w lustro krzyknęłam. Wyglądałam okropnie. Włosy sterczały mi we wszystkie strony, a na policzkach wciąż widoczne były ślady łez .Szybko przemyłam twarz, pociągnęłam rzęsy tuszem, związałam włosy i zeszłam na dół. Rodzice mimo wczesnej pory już spali. Wyszłam na dwór i usiadłam na schodkach mojego domu. Minę wciąż miałam przygnębioną. Nie musiałam długo czekać. Zaraz potem zobaczyłam postać idącą w moją strone. Lou podszedł do mnie i powiedział:
-Hej - na twarzy Louisa widoczny był szczery uśmiech. Wstałam i odpowiedziałam mu:
-Cześć -Po czym stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w policzek. Ruszyliśmy w stronę parku w pewnej chwili Lou rzekł:
-Suze, ja przepraszam za to co stało się na imprezie,ja.. -Nie dokończył bo przerwałam mu mówiąc:
-To nie była twoja wina, przecież sama zgodziłam się z nim pójść - Brunet przystanął spojrzał mi w oczy i spytał z bólem:
-Dlaczego to zrobiłaś? - No właśnie, dlaczego?! Sama zadałam sobie to pytanie w myślach.
-Ja.. nie wiem... - zaczęłam się jąkać, a na twarzy widoczne były łzy.
-Dobrze, spokojnie. Już wszystko w porządku. To się nigdy nie powtórzy. Obiecuję. - po tych słowach objął mnie, a ja wtuliłam się w jego tors. Z oczu popłynęła mi kolejna łezka. Louis zauważył to i zetarł mi ją z twarzy.
-Dziękuję - odparłam niemal nieusłyszalnie. Nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy na ławce w parku i zaczęliśmy rozmawiać jak starzy dobrzy znajomi. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Z Lou wszystko wydawało się jaśniejsze, piękniejsze i pełniejsze. Zawsze doprowadzał mnie do śmiechu, pomagał rozwiązywać i zapominać o problemach, przy nim czułam się taka bezpieczna. Nic mi nie mogło stanąć na drodze. Kochałam ten stan, kiedy nie liczyło się nic, tylko Louis. Jego piekne, niebieskie oczy i głos niczym anioł. Jednak czas płynął nie ubłagalnie szybko. Nim się oglądnęłam było już po północy.
-Wracamy już? - zapytał
-Miałam o to pytać. Tak, wracamy. - Ruszyliśmy w drogę powrotną. Znowu nie brakowało nam tematów do rozmów. Kiedy już staliśmy pod moim domem, tym razem głośno i wyraźnie podziękowałam mu.
-To ja Tobie dziękuję, że litujesz się i spędzasz ze mną czas.
-Wariat! - Po tych słowach dałam mu buziaka w usta.
-O! A to za co? - zapytał ucieszony od ucha do ucha
-Obiecałam, że dokończymy. Już nie pamiętasz gry w butelkę? - zapytałam i uniosłam jedną brew.
-Jesteś niemożliwa!
-Dobranoc kochanie. - posłałam mu jeden z zadziornych uśmieszków.
-Dobranoc miśku. - Już chciałam wchodzić do domu, gdy nagle usłyszałam krzyk Louisa:
-Wpadnijcie jutro do nas z Miley po południu!
-Napewno będziemy - uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Kolana nieźle mi się uginały ale jakoś dotarłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przerbrałam się w piżamę i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas przypominały mi się momenty z dzisiejszego dnia. Co chwilę wybuchałam głośnym śmiechem, ale zawsze w porę opanowywałam się z myślą, że zaraz może wtargnąć tu Miley pytając gdzie byłam. Zasnęłam gdzieś koło 3 w nocy.



Rano, gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegarek. Była 14. Szybko stanęłam na nogi i niczym strzała pobiegłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam w TO. Zeszłam biegiem do kuchnii, przy okazji patrząc czy nie ma Miley w pokoju. Zobaczyłam ją w salonie przed telewizorem. Zrobiłam sobie "śniadanko" i przyłączyłam się do niej. Siostra od razu zpiorunowała mnie wzrokiem z miną "tak, jestem ciekawa, ale nie zapytam". Patrzyłam na nią z wielkim spokojem i śmiejąc się z niej dobre 10 minut.
-Oj no dobra, nie wytrzymam. Mów jak było. Słyszałam jak wychodziłaś.
-Nic takiego, w sumie.. To był tylko spacer. Nic więcej.
-Taa jasne, a ja jestem zakonnica.
-Przecież mówię Ci cały czas prawdę! Jeśli mi nie wierzysz to już tylko twój problem młoda!
-Pff, i tak się dowiem.
Znów zatopiłyśmy się w jakimś głupim serialu, potem przypomniałam sobie, że mamy spotkanie.
-Aaaaa! Miley! Na śmierć zapomniałam. Mamy dziś po południu zjawić się u chłopaków.
-Przecież już jest po południe. - Siostra popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
-No to zbieraj się! Ja już jestem ubrana.
-No okeej. -Milka niechętnie wstała z kanapy i skierowała się w stronę swojego pokoju. Po 10 minutach była gotowa. Ubrana w TO. Napisałam sms'a do Lou, że zaraz będziemy i pojechałyśmy.
Na miejscu, nie musieliśmy czekać, bo Niall od razu otworzył drzwi i zmierzał w naszym kierunku. Podszedł do Miley i dał jej całusa w usta. Co?! OJACIEŻPIERDOLE! Serio?!
-Ejej! Co tu się dzieje co? - zapytałam unosząc brwi
-To co widzisz kochanie - i oboje pocałowali mnie w policzek.
-W takim razie, życzę szczęścia! - przytuliłam ich - Wchodzimy?
-Pewnie.
Weszliśmy do domu, przywitaliśmy się ze wszystkimi.
-Po co chcieliście, żebyśmy przyjechały? - zapytała moja siostra.
-Już zapomniałyście o wystąpieniu Milki w X-Factorze?
-O kurna! - wykrzyknęła Miley
-Hahaha, wiedziałem, że tak będzie - zaśmiał się szyderczo Zayn
-Dobra, to co idziesz śpiewać? - zapytał Daddy
-No, mogę.
-Hola! A może Niall będzie przygrywał jej na gitarze?
-Jesteś genialny Lou! - odpowiedziałam
-Tak wiem, kochanie - po tych słowach pocałował mnie w policzek
-Pff - uśmiechnęłam się chamskim, a zarazem uroczym uśmiechem.
-Będziecie się miziać później, teraz chodźcie na górę. - powiedział Blondas po czym puścił oczko do Louisa, a ja z miną "WTF?!" zrobiłam jak kazał. Poszliśmy do studia.
Po paru zaśpiewanych piosenkach Miley powiedziała, że ma dość.
-Ej, czekajcie! Chyba mam pomysł! - wykrzyknął Harry
-Dajesz mistrzu!
-Może Miley śpiewając mogła by grać na gitarze?


________________________________________________
No i jest! Trochę dłuższy, ale zawsze coś, nie? :D
Dzisiaj mecz Barca-Real! O jenyyy ale mam podnietę :D
Ja osobiście jestem za barcą i moim Davidem, który niestety nie gra :C
A wy ? :D
Miłego czytania! :*

3 komentarze:

  1. zajefajny ♥
    zapraszam do mnie ;D
    http://www.youaremywonderwallxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nonono, przyznam, że fajny i mi się podoba a u mnie z tym ciężko. jednak wprowadziłabym więcej opisów :)
    www.calm-island.blogspot.com nowy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń