niedziela, 26 sierpnia 2012

Rozdział 10

[...]




-Ten palec tutaj - Niall delikatnie przesuwał palce Miley na gryfie gitary. Wszyscy siedzieliśmy w kółku i staraliśmy się dostrzec jakiekolwiek postępy. Miley co chwilę się myliła, pewnie dlatego, że wzroki całej naszej 6 były skierowane na nią. Blondyn w ogóle tym nie zrażony uśmiechał się i tłumaczył jej wszystko od początku. Widać, że był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet wytrzymywać już 3 godzinę bez jedzenia. Miley szło coraz to lepiej aż wkońcu nauczyła się grać "Happy Birthday" z czego była bardzo zadowolona.
-No dobra, a teraz ćwicz to cały czas. Suze? Mogę Cię na chwilę prosić do kuchni?
-Pewno. - trochę nie chętnie wstałam z miejsca i udałam się w stronę kuchni. Kiedy już tam dotarliśmy Niall milczał przez jakiś czas.
-Po co mnie tu wyciągnąłeś?
-Odpowiesz mi szczerze na moje pytanie? - zapytał irlandczyk i uśmiechnął się do mnie.
-No... Okej, pytaj.
-Czujesz coś do Louisa? Bo wiesz on ostatnio cały czas nawija o Tobie i troche się martwi, że masz innego.
-Hahaha, nie. Nie mam innego. Nie mam żadnego. A co? Jest zazdrosny?
-Bardziej zakochany.
-Niall, nie żartuj sobie. - odpowiedziałam poważnie
-Mówię prawdę! Przysięgam ci na wszystkie moje kabanosy! Na co tylko chcesz! Nie mów mi, że tego nie zauważyłaś.
-No jakoś nie. Ale zauważyłam kłamstwo w twoich oczach. - popatrzyłam na niego wzrokiem, który przypominał minę babci "No weź zjedz chociaż tego kotleta, a ziemniaki zostaw".
-No dobra. Nigdy tego nie robię, ale dla Ciebie wyjątek. Przysięgam Ci na moje Nando's.
-Ooooo! Coś niespotykanego! Niall Horan przyrzeka na Nando's. No w takim razie powinnam ci uwierzyć.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie! Czujesz coś do niego?
-Niewiem, Horan. Musiałabym się zastanowić.
-Czyli taaaaaaaaaak! - Blondyn wyskoczył na stół i zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec irlandzki czy coś i wydzierać się w niebogłosy. Nawet chłopaki z Miley zeszli by dowiedzieć się co jest grane. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po chwili dołączył do niego Zayn, Louis i Harry, a Miley wydawała jakieś straszne dźwięki na gitarze. Kiedy już się trochę uspokoili Loczek zapytał:
-A tak właściwie to z czego się cieszymy?
-Nieważne. - odpowiedział ten KABANOS i puścił do mnie oczko. Pokręciłam głową myśląc "HORAN! JESTEŚ KURWA NIEMOŻLIWY!"
-W sumie to jestem głodny - oznajmił Liam
-JA TEEEEEEEEEEEŻ! Ja też, ja też, ja też - znów zaczął skakać Niall. Boże z kim ja żyję.
Daddy podszedł do lodówki. Wziął jogurt i otwierał wieczko. Byłam obok szuflady ze sztućcami, więc wyjęłam łyżeczkę i rzuciłam w jego kierunku. Ten zaczął krzyczeć i spadł krzesła chowając się pod stołem. Stałam jak wryta zaskoczona jego zachowaniem. Natomiast Niall zwijał się ze śmiechu.
-On.. on .. boi się.. boi się łyżeczek. - mówił przez śmiech tak, że ledwo go zrozumiałam. Liam podniósł się z podłogi i spiorunował mnie spojrzeniem.
-Przepraszam - wypowiedziałam śmiejąc się.
W tym momencie Miley wykrzyczała:
-Cicho kurwa! Mama dzwoni!... Tak mamuś?... Ale teraz?... Koniecznie?... Okej zaraz będziemy... Pa.
-Co jest? - spytałam
-Mamy szybko wracać do domu. Mama ma coś nam powiedzieć. Trochę sie boję.
-No dobra. To my będziemy lecieć.
-Wpadnijcie potem! - wykrzyczał Zayn. Pożegnałyśmy się i biegiem poleciałyśmy w stronę naszego domu. 10 minut później byłyśmy na miejscu.
-Mamo co się stało? - zapytała trochę przerażona Miley widząc w kuchni przy stole rodziców, trzymających się za ręke.
-Usiądźcie proszę. - powiedziała. Była trochę poddenerwowana. - Dziewczyny. Wyjeżdżam w delegację do Barcelony... Na 6 miesięcy...
-Że co?! Chcesz nas zostawić na pół roku?! - oburzyłam się
-Córeczko, zrozum. Ostatnio brakuje nam pieniędzy na spłacenie czynszu za mieszkanie. Pieniądze zarobione przeze mnie i przez tatę już nie wystarczają. Musiałam przyjąć to zlecenie, żebyśmy byli w stanie dalej tutaj mieszkać.
-Przecież razem z Suze możemy dorabiać. Niewiem rozdawać ulotki, pracować jako wolontariuszki w schronisku, pakować siatki w spożywczaku. Ale nie takim kosztem. Mamo proszę.. - po policzku Miley spłynęła pojedyńcza łza.
-Niestety, ale ta decyzja jest nieodwołalna. Mi też jest bardzo przykro i będe bardzo za wami tęsknić. Sama nie wiem czy chcę tam jechać. Ale żeby dalej utrzymać rodzinę musimy się razem z ojcem poświęcić.
-Jak to "razem z ojcem"? - zapytała moja siostra.
-Będe teraz pracował 3 godziny dłużej, by dostawać większe premie. - odpowiedział tata
-Jesteście złe? - zapytała z łzami w oczach mama
-Nie, skądże. Tylko nie chcemy, żebyś wyjeżdzała.
-Będziemy tęsknić - zakończyłam i przytuliliśmy się wszyscy w czwórkę. Kiedy już odkleiliśmy się od siebie, Miley zapytała:
-Kiedy wyjeżdzasz?
-Najprawdopodobnie jutro w nocy. Ale dziś ani jutro nigdzie się nie wybieram. Chcę ten czas spędzić z wami. Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów? - popatrzyliśmy na siebie z Miley, obie wiedziałyśmy, że mamy zjawić się u chłopaków ale rodzina jest przecież ważniejsza, nie?
-Nie, nie mamy. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-To co powiecie na "Rodzinny wieczór filmowy"? - zaproponował tata
-Jestem za! - krzyknęła Miley
-Ja również! - wtórowała mama
-Trzy razy tak! Dziękujemy! - odpowiedziałam
-To my z mamą przygotujemy coś do żarcia jakiś popcorn, a wy idzcie do wypożyczalni i po drodze kupcie jakieś chipsy czy coś - oznajmił tata i puścił oczko do mamy. Już wiedziałam co się święci. Uśmiechnęłam się sama do siebie i posłusznie poszłyśmy do wypożyczalni.
-Myślisz, że będą się ruchać? - spytała przerażona siostra, gdy już byłyśmy z dala od domu.
-Hahaha, niewiem. Może. Ale jedno jest pewne. Ja chcę brata, a nie siostre! - obie zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do wypożyczalni i zgarnęłyśmy jakieś komedie. Potem poszłyśmy w stronę TESCO i kupiłyśmy "smaczne trucizny" jak to mówiła mama. Pół godziny potem byłyśmy z powrotem w domu. W między czasie napisałam sms do Lou, że nie przyjdziemy, bo coś nam wypadło. "Rodzinny wieczór filmowy" bardzo się udał. Oglądaliśmy "Afera poniżej zera", co nie trwało zbyt długo, bo zaczęliśmy się rzucać popcornem, chipsami i całym jedzeniem. Kiedy zapasy się nam już skończyły tata zaczął opowiadać jakieś kawały. Co chwile wszystkie w trójkę wybuchałyśmy głośnymi śmiechami. Poczułam wielką więź między nami. Nim się obejrzeliśmy było już po 1 w nocy. Razem z Milką zasnęliśmy na kanapie, rodzice okryli nas kocami, a sami poszli do sypialni. Nie ma co. Moja rodzinka jest całkiem spoko!

*Dwa dni później*

Mama wczoraj w nocy wyjechała. Na lotnisku tak strasznie płakała, że nie miałam ochoty jej nigdy wypuszczać z objęć. No to zaczynamy sześć miesięcy życia w trójkę. Jasmine wyjeżdża za 2 dni więc jeszcze trudniej będzie mi się z nią roztsać. Na szczęście jest jeszcze Louis. No właśnie Lou, po tym co powiedział Niall przydałoby się z nim pogadać... o nas?



_____________________________________________

:)

4 komentarze:

  1. przeczytałam wszystko od początku i widzę że Zaynowi też spodobała się Suze, ciekawe czy coś z tym zrobić czy może jednak Suze będzie z Louisem :3
    + Zapraszam do mnie : http://dopokibede.blogspot.com/ http://i-love-creation.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam ten rozdział, i jest na prawdę fajny teraz zabieram się za czytanie wcześniejszych rozdziałów i mam nadzieję, że się nie zawiodę no i oczywiście czekam na kolejny rozdział :>
    Zajrzyj również na --> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com oraz http://whengirlssay.blogspot.com/ (:

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział ♥
    zapraszam do mnie ;)
    http://www.youaremywonderwallxx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń