-Mileeey co chcesz na śniadanie? -krzyknęłam z kuchni otwierając lodówkę. Panowały tam kompletne pustki, odkąd mama wyjechała nie byłyśmy na zakupach. Po chwili zastanowienia krzyknęłam ponownie:
-Idziemy do sklepu - poszłam schodami do góry przy okazji zaglądając do salonu. Tata siedział i oglądał telewizję. Nie chcąc mu przeszkadzać zrezygnowałam z zakupów rodzinnych, bez mamy to nie to samo. Umyłam się, pomalowałam i ubrałam w TO. Zapukałam do drzwi Miley, z których dochodziły dźwięki rozmowy. Po chwili w drzwiach pojawiła się roześmiana twarz mojej siostry. Gestem ręki zaprosiła mnie do środka i zamknęła za mną drzwi. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na siostrę. Po chwili powiedziała do telefonu:
-Muszę kończyć, do zobaczenia. - rozłączyła się i usiadła na blacie biurka po czym rzekła:
-Przepraszam dzwonił Niall, mówił żebyśmy wpadły - westchnęłam i pokiwałam głową. Nie widzieliśmy się 2 dni, a ja już się za nimi stęskniłam. Co się ze mną dzieje?! Przecież 2 dni to nie tak długo, a ja? Co tu ukrywać pragnęłam zobaczyć całą piątke, a szczególnie mojego Louisa. Zaraz, zaraz. Mojego? Nie, nie Suze ogarnij się. A jeśli Niall ma rację? Jeśli Louis naprawdę mnie... kocha? W tej chwili uśmiechnęłam się sama do siebie. Z zamyślenia wyrwały mnie słowa Miley:
-Suze? Dasz mi 5 minut? Muszę się przebrać.
-Coo? Ah tak, pewnie - weszła do łazienki lecz szybko wróciła mówiąc:
-Co ja mam ubrać? - pogrzebałam jej w szafie i wyciągnęłam TO. Miley weszła do łazanienki, a po chwili jechałyśmy do sklepu. Biegałyśmy po nim jak jakieś idiotki w poszukiwaniu marchewek. Po chwili Miley z drugiego końca sklepu krzyknęła:
-Suze chodź na chwilę!
-Znalazłaś?
-Niee. - westchnęłam i poczłapałam w stronę siostry. Stała obok jakiegoś blondyna. Przecież to... Niall. Przyśpieszyłam co nie okazało się najlepsze, bo zza regału wyskoczył Louis, a ja wpadłam prosto w jego ramiona. Uśmiechnęłam się i rzekłam:
-Hej! - dałam mu buziaka w policzek i podeszliśmy do Miley i Nialla. Blondyn spojrzał na ręke Louisa przylegającą do mojej talii i popatrzył na mnie wzrokiem "a nie mówiłem?" Zignorowałam to i powiedziałam rozglądając się po sklepie:
-Gdzie reszta?
-Zostali w domu, wybór jedzenia zawsze przypada na Nialla, a ja go wożę. Jesteśmy już chyba w 3 sklepie - zaśmialiśmy się, a Niall wzruszył ramionami mówiąc do Louisa:
-Jak widzisz opłacało nam się - po czym spojrzał na mnie i na Miley. Zarumieniłam się i spytałam nieśmiało:
-Wiecie może gdzie są marchewki? - to pytanie skierowane było głównie do Louisa, który odpowiedział:
-Chodź pokażę Ci. - Odchodząc spojrzałam na Miley i Nialla, którzy rozmawiali wesoło. Szłam z Lou w kierunku wyjścia co mnie zdziwiło więc zatrzymałam się i spytałam:
-Gdzie idziemy? - Uśmiechnął się do mnie i powiedział:
-Po marchewki.
-Przecież tu nigdzie nie ma marchewek! - Znów uśmiechnął się promiennie i rzekł:
-No właśnie. Dlatego będziesz musiała pojechać ze mną gdzie indziej.
-A Miley i Niall?
-Coś mi się wydaję, że nie jesteśmy im terez potrzebni - Spojrzał w kierunku kasy gdzie Milka i Niall stali wtuleni w siebie nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia ludzi za nimi. Uśmiechnęłam się i poszłam za Lou. Wsiedliśmy do samochodu, Louis puścił radio i zaczął śpiewać. Po chwili jazdy spytałam:
-Lou do jakiego sklepu mnie zabierasz? - On zaśmiał się triumfalnie i odpowiedział:
-Kto powiedział że jedziemy do sklepu? - Spiorunowałam go wzrokiem i spytałam z udawanym przerażeniem:
-Czy to porwanie? - Louis zaczął się śmiać i odpoweidział:
-Nie, to raczej coś w rodzaju zdesperowanego Louisa Tomlinsona który chce spędzić z tobą czas - Uśmiechnął się słodko, a ja zpoważniałam i rzekłam:
-Słuchaj Lou musimy pogadać... - Przekrzywił głowę i spojrzał na mnie, a ja krzyknęłam:
-Patrz na drogę! - Odwrócił wzroki i rzekł:
-O czym chcesz pogadać?
-Nie tutaj. - Reszta drogi minęła w milczeniu, aż w końcu Lou zjechał na bok i wysiadł z auta po czym oparł się na masce wozu. Stanęłam naprzeciwko niego wzięłam wdech i powiedziałam:
-Bo widzisz... Jasmine wyjeżdża, a ja chciałabym zrobić coś w rodzaju imprezy pożegnalnej, pomożecie? - Oczywiście, że nie o tym chciałam z nim pogadać, ale poprostu stchórzyłam. Tak, bałam się pogadać z Louisem Tomlinsonem o tym co do niego czuje. Chłopak uśmiechnął się, widać było, że mu ulżyło i odpowiedział:
-Oczywiście! - Uśmiechnęłam się i rzekłam:
-Dzięki. Znasz jakiś fajny klub? - Głupie pytanie. Przecież cały czas bywał w klubach, a przynajmniej powinien jako członek zespołu One Direction. Zapewne co chwila dostawali jakieś zaproszenia na imprezy takie jak wtedy gdy spotkałam Jareda. Poczułam dreszcze, no tak Jared, co by było gdyby... Nie, teraz trzeba zająć się imprezą. Obgadaliśmy cały plan i postanowiliśmy powtórzyć go Miley i Niallowi. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer mojej siosty
*Rozmowa*
-Halo?
-Miley gdzie jesteście?
-W KFC, a co? - Zaśmiałam się do słuchawki i powiedziałam:
-Za 20 minut tam będziemy. - Rozłączyłam się i wsiadłam do samochodu.
---------------------------------------------------------
Czeeść :)
Nudny ten rozdział ,ale jest .
środa, 29 sierpnia 2012
niedziela, 26 sierpnia 2012
Rozdział 10
[...]
-Ten palec tutaj - Niall delikatnie przesuwał palce Miley na gryfie gitary. Wszyscy siedzieliśmy w kółku i staraliśmy się dostrzec jakiekolwiek postępy. Miley co chwilę się myliła, pewnie dlatego, że wzroki całej naszej 6 były skierowane na nią. Blondyn w ogóle tym nie zrażony uśmiechał się i tłumaczył jej wszystko od początku. Widać, że był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet wytrzymywać już 3 godzinę bez jedzenia. Miley szło coraz to lepiej aż wkońcu nauczyła się grać "Happy Birthday" z czego była bardzo zadowolona.
-No dobra, a teraz ćwicz to cały czas. Suze? Mogę Cię na chwilę prosić do kuchni?
-Pewno. - trochę nie chętnie wstałam z miejsca i udałam się w stronę kuchni. Kiedy już tam dotarliśmy Niall milczał przez jakiś czas.
-Po co mnie tu wyciągnąłeś?
-Odpowiesz mi szczerze na moje pytanie? - zapytał irlandczyk i uśmiechnął się do mnie.
-No... Okej, pytaj.
-Czujesz coś do Louisa? Bo wiesz on ostatnio cały czas nawija o Tobie i troche się martwi, że masz innego.
-Hahaha, nie. Nie mam innego. Nie mam żadnego. A co? Jest zazdrosny?
-Bardziej zakochany.
-Niall, nie żartuj sobie. - odpowiedziałam poważnie
-Mówię prawdę! Przysięgam ci na wszystkie moje kabanosy! Na co tylko chcesz! Nie mów mi, że tego nie zauważyłaś.
-No jakoś nie. Ale zauważyłam kłamstwo w twoich oczach. - popatrzyłam na niego wzrokiem, który przypominał minę babci "No weź zjedz chociaż tego kotleta, a ziemniaki zostaw".
-No dobra. Nigdy tego nie robię, ale dla Ciebie wyjątek. Przysięgam Ci na moje Nando's.
-Ooooo! Coś niespotykanego! Niall Horan przyrzeka na Nando's. No w takim razie powinnam ci uwierzyć.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie! Czujesz coś do niego?
-Niewiem, Horan. Musiałabym się zastanowić.
-Czyli taaaaaaaaaak! - Blondyn wyskoczył na stół i zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec irlandzki czy coś i wydzierać się w niebogłosy. Nawet chłopaki z Miley zeszli by dowiedzieć się co jest grane. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po chwili dołączył do niego Zayn, Louis i Harry, a Miley wydawała jakieś straszne dźwięki na gitarze. Kiedy już się trochę uspokoili Loczek zapytał:
-A tak właściwie to z czego się cieszymy?
-Nieważne. - odpowiedział ten KABANOS i puścił do mnie oczko. Pokręciłam głową myśląc "HORAN! JESTEŚ KURWA NIEMOŻLIWY!"
-W sumie to jestem głodny - oznajmił Liam
-JA TEEEEEEEEEEEŻ! Ja też, ja też, ja też - znów zaczął skakać Niall. Boże z kim ja żyję.
Daddy podszedł do lodówki. Wziął jogurt i otwierał wieczko. Byłam obok szuflady ze sztućcami, więc wyjęłam łyżeczkę i rzuciłam w jego kierunku. Ten zaczął krzyczeć i spadł krzesła chowając się pod stołem. Stałam jak wryta zaskoczona jego zachowaniem. Natomiast Niall zwijał się ze śmiechu.
-On.. on .. boi się.. boi się łyżeczek. - mówił przez śmiech tak, że ledwo go zrozumiałam. Liam podniósł się z podłogi i spiorunował mnie spojrzeniem.
-Przepraszam - wypowiedziałam śmiejąc się.
W tym momencie Miley wykrzyczała:
-Cicho kurwa! Mama dzwoni!... Tak mamuś?... Ale teraz?... Koniecznie?... Okej zaraz będziemy... Pa.
-Co jest? - spytałam
-Mamy szybko wracać do domu. Mama ma coś nam powiedzieć. Trochę sie boję.
-No dobra. To my będziemy lecieć.
-Wpadnijcie potem! - wykrzyczał Zayn. Pożegnałyśmy się i biegiem poleciałyśmy w stronę naszego domu. 10 minut później byłyśmy na miejscu.
-Mamo co się stało? - zapytała trochę przerażona Miley widząc w kuchni przy stole rodziców, trzymających się za ręke.
-Usiądźcie proszę. - powiedziała. Była trochę poddenerwowana. - Dziewczyny. Wyjeżdżam w delegację do Barcelony... Na 6 miesięcy...
-Że co?! Chcesz nas zostawić na pół roku?! - oburzyłam się
-Córeczko, zrozum. Ostatnio brakuje nam pieniędzy na spłacenie czynszu za mieszkanie. Pieniądze zarobione przeze mnie i przez tatę już nie wystarczają. Musiałam przyjąć to zlecenie, żebyśmy byli w stanie dalej tutaj mieszkać.
-Przecież razem z Suze możemy dorabiać. Niewiem rozdawać ulotki, pracować jako wolontariuszki w schronisku, pakować siatki w spożywczaku. Ale nie takim kosztem. Mamo proszę.. - po policzku Miley spłynęła pojedyńcza łza.
-Niestety, ale ta decyzja jest nieodwołalna. Mi też jest bardzo przykro i będe bardzo za wami tęsknić. Sama nie wiem czy chcę tam jechać. Ale żeby dalej utrzymać rodzinę musimy się razem z ojcem poświęcić.
-Jak to "razem z ojcem"? - zapytała moja siostra.
-Będe teraz pracował 3 godziny dłużej, by dostawać większe premie. - odpowiedział tata
-Jesteście złe? - zapytała z łzami w oczach mama
-Nie, skądże. Tylko nie chcemy, żebyś wyjeżdzała.
-Będziemy tęsknić - zakończyłam i przytuliliśmy się wszyscy w czwórkę. Kiedy już odkleiliśmy się od siebie, Miley zapytała:
-Kiedy wyjeżdzasz?
-Najprawdopodobnie jutro w nocy. Ale dziś ani jutro nigdzie się nie wybieram. Chcę ten czas spędzić z wami. Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów? - popatrzyliśmy na siebie z Miley, obie wiedziałyśmy, że mamy zjawić się u chłopaków ale rodzina jest przecież ważniejsza, nie?
-Nie, nie mamy. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-To co powiecie na "Rodzinny wieczór filmowy"? - zaproponował tata
-Jestem za! - krzyknęła Miley
-Ja również! - wtórowała mama
-Trzy razy tak! Dziękujemy! - odpowiedziałam
-To my z mamą przygotujemy coś do żarcia jakiś popcorn, a wy idzcie do wypożyczalni i po drodze kupcie jakieś chipsy czy coś - oznajmił tata i puścił oczko do mamy. Już wiedziałam co się święci. Uśmiechnęłam się sama do siebie i posłusznie poszłyśmy do wypożyczalni.
-Myślisz, że będą się ruchać? - spytała przerażona siostra, gdy już byłyśmy z dala od domu.
-Hahaha, niewiem. Może. Ale jedno jest pewne. Ja chcę brata, a nie siostre! - obie zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do wypożyczalni i zgarnęłyśmy jakieś komedie. Potem poszłyśmy w stronę TESCO i kupiłyśmy "smaczne trucizny" jak to mówiła mama. Pół godziny potem byłyśmy z powrotem w domu. W między czasie napisałam sms do Lou, że nie przyjdziemy, bo coś nam wypadło. "Rodzinny wieczór filmowy" bardzo się udał. Oglądaliśmy "Afera poniżej zera", co nie trwało zbyt długo, bo zaczęliśmy się rzucać popcornem, chipsami i całym jedzeniem. Kiedy zapasy się nam już skończyły tata zaczął opowiadać jakieś kawały. Co chwile wszystkie w trójkę wybuchałyśmy głośnymi śmiechami. Poczułam wielką więź między nami. Nim się obejrzeliśmy było już po 1 w nocy. Razem z Milką zasnęliśmy na kanapie, rodzice okryli nas kocami, a sami poszli do sypialni. Nie ma co. Moja rodzinka jest całkiem spoko!
*Dwa dni później*
Mama wczoraj w nocy wyjechała. Na lotnisku tak strasznie płakała, że nie miałam ochoty jej nigdy wypuszczać z objęć. No to zaczynamy sześć miesięcy życia w trójkę. Jasmine wyjeżdża za 2 dni więc jeszcze trudniej będzie mi się z nią roztsać. Na szczęście jest jeszcze Louis. No właśnie Lou, po tym co powiedział Niall przydałoby się z nim pogadać... o nas?
_____________________________________________
:)
-Ten palec tutaj - Niall delikatnie przesuwał palce Miley na gryfie gitary. Wszyscy siedzieliśmy w kółku i staraliśmy się dostrzec jakiekolwiek postępy. Miley co chwilę się myliła, pewnie dlatego, że wzroki całej naszej 6 były skierowane na nią. Blondyn w ogóle tym nie zrażony uśmiechał się i tłumaczył jej wszystko od początku. Widać, że był w stanie zrobić dla niej wszystko. Nawet wytrzymywać już 3 godzinę bez jedzenia. Miley szło coraz to lepiej aż wkońcu nauczyła się grać "Happy Birthday" z czego była bardzo zadowolona.
-No dobra, a teraz ćwicz to cały czas. Suze? Mogę Cię na chwilę prosić do kuchni?
-Pewno. - trochę nie chętnie wstałam z miejsca i udałam się w stronę kuchni. Kiedy już tam dotarliśmy Niall milczał przez jakiś czas.
-Po co mnie tu wyciągnąłeś?
-Odpowiesz mi szczerze na moje pytanie? - zapytał irlandczyk i uśmiechnął się do mnie.
-No... Okej, pytaj.
-Czujesz coś do Louisa? Bo wiesz on ostatnio cały czas nawija o Tobie i troche się martwi, że masz innego.
-Hahaha, nie. Nie mam innego. Nie mam żadnego. A co? Jest zazdrosny?
-Bardziej zakochany.
-Niall, nie żartuj sobie. - odpowiedziałam poważnie
-Mówię prawdę! Przysięgam ci na wszystkie moje kabanosy! Na co tylko chcesz! Nie mów mi, że tego nie zauważyłaś.
-No jakoś nie. Ale zauważyłam kłamstwo w twoich oczach. - popatrzyłam na niego wzrokiem, który przypominał minę babci "No weź zjedz chociaż tego kotleta, a ziemniaki zostaw".
-No dobra. Nigdy tego nie robię, ale dla Ciebie wyjątek. Przysięgam Ci na moje Nando's.
-Ooooo! Coś niespotykanego! Niall Horan przyrzeka na Nando's. No w takim razie powinnam ci uwierzyć.
-Nie odpowiedziałaś na moje pytanie! Czujesz coś do niego?
-Niewiem, Horan. Musiałabym się zastanowić.
-Czyli taaaaaaaaaak! - Blondyn wyskoczył na stół i zaczął tańczyć jakiś dziwny taniec irlandzki czy coś i wydzierać się w niebogłosy. Nawet chłopaki z Miley zeszli by dowiedzieć się co jest grane. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Po chwili dołączył do niego Zayn, Louis i Harry, a Miley wydawała jakieś straszne dźwięki na gitarze. Kiedy już się trochę uspokoili Loczek zapytał:
-A tak właściwie to z czego się cieszymy?
-Nieważne. - odpowiedział ten KABANOS i puścił do mnie oczko. Pokręciłam głową myśląc "HORAN! JESTEŚ KURWA NIEMOŻLIWY!"
-W sumie to jestem głodny - oznajmił Liam
-JA TEEEEEEEEEEEŻ! Ja też, ja też, ja też - znów zaczął skakać Niall. Boże z kim ja żyję.
Daddy podszedł do lodówki. Wziął jogurt i otwierał wieczko. Byłam obok szuflady ze sztućcami, więc wyjęłam łyżeczkę i rzuciłam w jego kierunku. Ten zaczął krzyczeć i spadł krzesła chowając się pod stołem. Stałam jak wryta zaskoczona jego zachowaniem. Natomiast Niall zwijał się ze śmiechu.
-On.. on .. boi się.. boi się łyżeczek. - mówił przez śmiech tak, że ledwo go zrozumiałam. Liam podniósł się z podłogi i spiorunował mnie spojrzeniem.
-Przepraszam - wypowiedziałam śmiejąc się.
W tym momencie Miley wykrzyczała:
-Cicho kurwa! Mama dzwoni!... Tak mamuś?... Ale teraz?... Koniecznie?... Okej zaraz będziemy... Pa.
-Co jest? - spytałam
-Mamy szybko wracać do domu. Mama ma coś nam powiedzieć. Trochę sie boję.
-No dobra. To my będziemy lecieć.
-Wpadnijcie potem! - wykrzyczał Zayn. Pożegnałyśmy się i biegiem poleciałyśmy w stronę naszego domu. 10 minut później byłyśmy na miejscu.
-Mamo co się stało? - zapytała trochę przerażona Miley widząc w kuchni przy stole rodziców, trzymających się za ręke.
-Usiądźcie proszę. - powiedziała. Była trochę poddenerwowana. - Dziewczyny. Wyjeżdżam w delegację do Barcelony... Na 6 miesięcy...
-Że co?! Chcesz nas zostawić na pół roku?! - oburzyłam się
-Córeczko, zrozum. Ostatnio brakuje nam pieniędzy na spłacenie czynszu za mieszkanie. Pieniądze zarobione przeze mnie i przez tatę już nie wystarczają. Musiałam przyjąć to zlecenie, żebyśmy byli w stanie dalej tutaj mieszkać.
-Przecież razem z Suze możemy dorabiać. Niewiem rozdawać ulotki, pracować jako wolontariuszki w schronisku, pakować siatki w spożywczaku. Ale nie takim kosztem. Mamo proszę.. - po policzku Miley spłynęła pojedyńcza łza.
-Niestety, ale ta decyzja jest nieodwołalna. Mi też jest bardzo przykro i będe bardzo za wami tęsknić. Sama nie wiem czy chcę tam jechać. Ale żeby dalej utrzymać rodzinę musimy się razem z ojcem poświęcić.
-Jak to "razem z ojcem"? - zapytała moja siostra.
-Będe teraz pracował 3 godziny dłużej, by dostawać większe premie. - odpowiedział tata
-Jesteście złe? - zapytała z łzami w oczach mama
-Nie, skądże. Tylko nie chcemy, żebyś wyjeżdzała.
-Będziemy tęsknić - zakończyłam i przytuliliśmy się wszyscy w czwórkę. Kiedy już odkleiliśmy się od siebie, Miley zapytała:
-Kiedy wyjeżdzasz?
-Najprawdopodobnie jutro w nocy. Ale dziś ani jutro nigdzie się nie wybieram. Chcę ten czas spędzić z wami. Mam nadzieję, że nie macie żadnych planów? - popatrzyliśmy na siebie z Miley, obie wiedziałyśmy, że mamy zjawić się u chłopaków ale rodzina jest przecież ważniejsza, nie?
-Nie, nie mamy. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.
-To co powiecie na "Rodzinny wieczór filmowy"? - zaproponował tata
-Jestem za! - krzyknęła Miley
-Ja również! - wtórowała mama
-Trzy razy tak! Dziękujemy! - odpowiedziałam
-To my z mamą przygotujemy coś do żarcia jakiś popcorn, a wy idzcie do wypożyczalni i po drodze kupcie jakieś chipsy czy coś - oznajmił tata i puścił oczko do mamy. Już wiedziałam co się święci. Uśmiechnęłam się sama do siebie i posłusznie poszłyśmy do wypożyczalni.
-Myślisz, że będą się ruchać? - spytała przerażona siostra, gdy już byłyśmy z dala od domu.
-Hahaha, niewiem. Może. Ale jedno jest pewne. Ja chcę brata, a nie siostre! - obie zaczęłyśmy się śmiać. Weszłyśmy do wypożyczalni i zgarnęłyśmy jakieś komedie. Potem poszłyśmy w stronę TESCO i kupiłyśmy "smaczne trucizny" jak to mówiła mama. Pół godziny potem byłyśmy z powrotem w domu. W między czasie napisałam sms do Lou, że nie przyjdziemy, bo coś nam wypadło. "Rodzinny wieczór filmowy" bardzo się udał. Oglądaliśmy "Afera poniżej zera", co nie trwało zbyt długo, bo zaczęliśmy się rzucać popcornem, chipsami i całym jedzeniem. Kiedy zapasy się nam już skończyły tata zaczął opowiadać jakieś kawały. Co chwile wszystkie w trójkę wybuchałyśmy głośnymi śmiechami. Poczułam wielką więź między nami. Nim się obejrzeliśmy było już po 1 w nocy. Razem z Milką zasnęliśmy na kanapie, rodzice okryli nas kocami, a sami poszli do sypialni. Nie ma co. Moja rodzinka jest całkiem spoko!
*Dwa dni później*
Mama wczoraj w nocy wyjechała. Na lotnisku tak strasznie płakała, że nie miałam ochoty jej nigdy wypuszczać z objęć. No to zaczynamy sześć miesięcy życia w trójkę. Jasmine wyjeżdża za 2 dni więc jeszcze trudniej będzie mi się z nią roztsać. Na szczęście jest jeszcze Louis. No właśnie Lou, po tym co powiedział Niall przydałoby się z nim pogadać... o nas?
_____________________________________________
:)
czwartek, 23 sierpnia 2012
Rozdział 9
Usiadłam na zimnych płytkach, opletłam kolana ramionami i zaczęłam kołysać się do tyłu i do przodu jak niewinne dziecko. Byłam na siebie zła za to, że poszłam z Jaredem. Co mnie w ogóle do tego podkusiło?! Przezież ten facet na pierwszy rzut oka wydawał się być podejrzany. Na mojej twarzy coraz bardziej widoczne były ślady łez, których nie potrafiłam powstrzymać. Gdyby nie Louis i Zayn źle by się to się skończyło. Suze, idiotko co Ci odbiło?! Po wielu minutach płaczu podniosłam się z podłogi, przebrałam i poszłam do pokoju. Gdy kładłam się już spać usłyszałam dźwięk sms'a. Szybko sięgnęłam po telefon i odczytałam wiadmość od Lou "Co powiesz na spacer? :) Twój Lou". Długo się zastanawiałam nad jego propozycją. Byłam już zmęczona. Dopiero dochodziła 21, a ja nie miałam sił na cokolwiek, lecz chęć ponownego zobaczenia twarzy Louisa była mocniejsza. Wzięłam telefon i odpisałam: "No jasne, bądź za 20 minut". Ponownie poszłam do łazienki ubrałam TO a, gdy spojrzałam w lustro krzyknęłam. Wyglądałam okropnie. Włosy sterczały mi we wszystkie strony, a na policzkach wciąż widoczne były ślady łez .Szybko przemyłam twarz, pociągnęłam rzęsy tuszem, związałam włosy i zeszłam na dół. Rodzice mimo wczesnej pory już spali. Wyszłam na dwór i usiadłam na schodkach mojego domu. Minę wciąż miałam przygnębioną. Nie musiałam długo czekać. Zaraz potem zobaczyłam postać idącą w moją strone. Lou podszedł do mnie i powiedział:
-Hej - na twarzy Louisa widoczny był szczery uśmiech. Wstałam i odpowiedziałam mu:
-Cześć -Po czym stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w policzek. Ruszyliśmy w stronę parku w pewnej chwili Lou rzekł:
-Suze, ja przepraszam za to co stało się na imprezie,ja.. -Nie dokończył bo przerwałam mu mówiąc:
-To nie była twoja wina, przecież sama zgodziłam się z nim pójść - Brunet przystanął spojrzał mi w oczy i spytał z bólem:
-Dlaczego to zrobiłaś? - No właśnie, dlaczego?! Sama zadałam sobie to pytanie w myślach.
-Ja.. nie wiem... - zaczęłam się jąkać, a na twarzy widoczne były łzy.
-Dobrze, spokojnie. Już wszystko w porządku. To się nigdy nie powtórzy. Obiecuję. - po tych słowach objął mnie, a ja wtuliłam się w jego tors. Z oczu popłynęła mi kolejna łezka. Louis zauważył to i zetarł mi ją z twarzy.
-Dziękuję - odparłam niemal nieusłyszalnie. Nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy na ławce w parku i zaczęliśmy rozmawiać jak starzy dobrzy znajomi. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Z Lou wszystko wydawało się jaśniejsze, piękniejsze i pełniejsze. Zawsze doprowadzał mnie do śmiechu, pomagał rozwiązywać i zapominać o problemach, przy nim czułam się taka bezpieczna. Nic mi nie mogło stanąć na drodze. Kochałam ten stan, kiedy nie liczyło się nic, tylko Louis. Jego piekne, niebieskie oczy i głos niczym anioł. Jednak czas płynął nie ubłagalnie szybko. Nim się oglądnęłam było już po północy.
-Wracamy już? - zapytał
-Miałam o to pytać. Tak, wracamy. - Ruszyliśmy w drogę powrotną. Znowu nie brakowało nam tematów do rozmów. Kiedy już staliśmy pod moim domem, tym razem głośno i wyraźnie podziękowałam mu.
-To ja Tobie dziękuję, że litujesz się i spędzasz ze mną czas.
-Wariat! - Po tych słowach dałam mu buziaka w usta.
-O! A to za co? - zapytał ucieszony od ucha do ucha
-Obiecałam, że dokończymy. Już nie pamiętasz gry w butelkę? - zapytałam i uniosłam jedną brew.
-Jesteś niemożliwa!
-Dobranoc kochanie. - posłałam mu jeden z zadziornych uśmieszków.
-Dobranoc miśku. - Już chciałam wchodzić do domu, gdy nagle usłyszałam krzyk Louisa:
-Wpadnijcie jutro do nas z Miley po południu!
-Napewno będziemy - uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Kolana nieźle mi się uginały ale jakoś dotarłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przerbrałam się w piżamę i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas przypominały mi się momenty z dzisiejszego dnia. Co chwilę wybuchałam głośnym śmiechem, ale zawsze w porę opanowywałam się z myślą, że zaraz może wtargnąć tu Miley pytając gdzie byłam. Zasnęłam gdzieś koło 3 w nocy.
Rano, gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegarek. Była 14. Szybko stanęłam na nogi i niczym strzała pobiegłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam w TO. Zeszłam biegiem do kuchnii, przy okazji patrząc czy nie ma Miley w pokoju. Zobaczyłam ją w salonie przed telewizorem. Zrobiłam sobie "śniadanko" i przyłączyłam się do niej. Siostra od razu zpiorunowała mnie wzrokiem z miną "tak, jestem ciekawa, ale nie zapytam". Patrzyłam na nią z wielkim spokojem i śmiejąc się z niej dobre 10 minut.
-Oj no dobra, nie wytrzymam. Mów jak było. Słyszałam jak wychodziłaś.
-Nic takiego, w sumie.. To był tylko spacer. Nic więcej.
-Taa jasne, a ja jestem zakonnica.
-Przecież mówię Ci cały czas prawdę! Jeśli mi nie wierzysz to już tylko twój problem młoda!
-Pff, i tak się dowiem.
Znów zatopiłyśmy się w jakimś głupim serialu, potem przypomniałam sobie, że mamy spotkanie.
-Aaaaa! Miley! Na śmierć zapomniałam. Mamy dziś po południu zjawić się u chłopaków.
-Przecież już jest po południe. - Siostra popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
-No to zbieraj się! Ja już jestem ubrana.
-No okeej. -Milka niechętnie wstała z kanapy i skierowała się w stronę swojego pokoju. Po 10 minutach była gotowa. Ubrana w TO. Napisałam sms'a do Lou, że zaraz będziemy i pojechałyśmy.
Na miejscu, nie musieliśmy czekać, bo Niall od razu otworzył drzwi i zmierzał w naszym kierunku. Podszedł do Miley i dał jej całusa w usta. Co?! OJACIEŻPIERDOLE! Serio?!
-Ejej! Co tu się dzieje co? - zapytałam unosząc brwi
-To co widzisz kochanie - i oboje pocałowali mnie w policzek.
-W takim razie, życzę szczęścia! - przytuliłam ich - Wchodzimy?
-Pewnie.
Weszliśmy do domu, przywitaliśmy się ze wszystkimi.
-Po co chcieliście, żebyśmy przyjechały? - zapytała moja siostra.
-Już zapomniałyście o wystąpieniu Milki w X-Factorze?
-O kurna! - wykrzyknęła Miley
-Hahaha, wiedziałem, że tak będzie - zaśmiał się szyderczo Zayn
-Dobra, to co idziesz śpiewać? - zapytał Daddy
-No, mogę.
-Hola! A może Niall będzie przygrywał jej na gitarze?
-Jesteś genialny Lou! - odpowiedziałam
-Tak wiem, kochanie - po tych słowach pocałował mnie w policzek
-Pff - uśmiechnęłam się chamskim, a zarazem uroczym uśmiechem.
-Będziecie się miziać później, teraz chodźcie na górę. - powiedział Blondas po czym puścił oczko do Louisa, a ja z miną "WTF?!" zrobiłam jak kazał. Poszliśmy do studia.
Po paru zaśpiewanych piosenkach Miley powiedziała, że ma dość.
-Ej, czekajcie! Chyba mam pomysł! - wykrzyknął Harry
-Dajesz mistrzu!
-Może Miley śpiewając mogła by grać na gitarze?
________________________________________________
No i jest! Trochę dłuższy, ale zawsze coś, nie? :D
Dzisiaj mecz Barca-Real! O jenyyy ale mam podnietę :D
Ja osobiście jestem za barcą i moim Davidem, który niestety nie gra :C
A wy ? :D
Miłego czytania! :*
-Hej - na twarzy Louisa widoczny był szczery uśmiech. Wstałam i odpowiedziałam mu:
-Cześć -Po czym stanęłam na palcach i delikatnie pocałowałam go w policzek. Ruszyliśmy w stronę parku w pewnej chwili Lou rzekł:
-Suze, ja przepraszam za to co stało się na imprezie,ja.. -Nie dokończył bo przerwałam mu mówiąc:
-To nie była twoja wina, przecież sama zgodziłam się z nim pójść - Brunet przystanął spojrzał mi w oczy i spytał z bólem:
-Dlaczego to zrobiłaś? - No właśnie, dlaczego?! Sama zadałam sobie to pytanie w myślach.
-Ja.. nie wiem... - zaczęłam się jąkać, a na twarzy widoczne były łzy.
-Dobrze, spokojnie. Już wszystko w porządku. To się nigdy nie powtórzy. Obiecuję. - po tych słowach objął mnie, a ja wtuliłam się w jego tors. Z oczu popłynęła mi kolejna łezka. Louis zauważył to i zetarł mi ją z twarzy.
-Dziękuję - odparłam niemal nieusłyszalnie. Nic nie odpowiedział tylko pocałował mnie w policzek. Usiedliśmy na ławce w parku i zaczęliśmy rozmawiać jak starzy dobrzy znajomi. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Z Lou wszystko wydawało się jaśniejsze, piękniejsze i pełniejsze. Zawsze doprowadzał mnie do śmiechu, pomagał rozwiązywać i zapominać o problemach, przy nim czułam się taka bezpieczna. Nic mi nie mogło stanąć na drodze. Kochałam ten stan, kiedy nie liczyło się nic, tylko Louis. Jego piekne, niebieskie oczy i głos niczym anioł. Jednak czas płynął nie ubłagalnie szybko. Nim się oglądnęłam było już po północy.
-Wracamy już? - zapytał
-Miałam o to pytać. Tak, wracamy. - Ruszyliśmy w drogę powrotną. Znowu nie brakowało nam tematów do rozmów. Kiedy już staliśmy pod moim domem, tym razem głośno i wyraźnie podziękowałam mu.
-To ja Tobie dziękuję, że litujesz się i spędzasz ze mną czas.
-Wariat! - Po tych słowach dałam mu buziaka w usta.
-O! A to za co? - zapytał ucieszony od ucha do ucha
-Obiecałam, że dokończymy. Już nie pamiętasz gry w butelkę? - zapytałam i uniosłam jedną brew.
-Jesteś niemożliwa!
-Dobranoc kochanie. - posłałam mu jeden z zadziornych uśmieszków.
-Dobranoc miśku. - Już chciałam wchodzić do domu, gdy nagle usłyszałam krzyk Louisa:
-Wpadnijcie jutro do nas z Miley po południu!
-Napewno będziemy - uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Kolana nieźle mi się uginały ale jakoś dotarłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przerbrałam się w piżamę i położyłam się. Długo nie mogłam zasnąć. Cały czas przypominały mi się momenty z dzisiejszego dnia. Co chwilę wybuchałam głośnym śmiechem, ale zawsze w porę opanowywałam się z myślą, że zaraz może wtargnąć tu Miley pytając gdzie byłam. Zasnęłam gdzieś koło 3 w nocy.
Rano, gdy tylko się obudziłam spojrzałam na zegarek. Była 14. Szybko stanęłam na nogi i niczym strzała pobiegłam do łazienki. Ogarnęłam się i ubrałam w TO. Zeszłam biegiem do kuchnii, przy okazji patrząc czy nie ma Miley w pokoju. Zobaczyłam ją w salonie przed telewizorem. Zrobiłam sobie "śniadanko" i przyłączyłam się do niej. Siostra od razu zpiorunowała mnie wzrokiem z miną "tak, jestem ciekawa, ale nie zapytam". Patrzyłam na nią z wielkim spokojem i śmiejąc się z niej dobre 10 minut.
-Oj no dobra, nie wytrzymam. Mów jak było. Słyszałam jak wychodziłaś.
-Nic takiego, w sumie.. To był tylko spacer. Nic więcej.
-Taa jasne, a ja jestem zakonnica.
-Przecież mówię Ci cały czas prawdę! Jeśli mi nie wierzysz to już tylko twój problem młoda!
-Pff, i tak się dowiem.
Znów zatopiłyśmy się w jakimś głupim serialu, potem przypomniałam sobie, że mamy spotkanie.
-Aaaaa! Miley! Na śmierć zapomniałam. Mamy dziś po południu zjawić się u chłopaków.
-Przecież już jest po południe. - Siostra popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
-No to zbieraj się! Ja już jestem ubrana.
-No okeej. -Milka niechętnie wstała z kanapy i skierowała się w stronę swojego pokoju. Po 10 minutach była gotowa. Ubrana w TO. Napisałam sms'a do Lou, że zaraz będziemy i pojechałyśmy.
Na miejscu, nie musieliśmy czekać, bo Niall od razu otworzył drzwi i zmierzał w naszym kierunku. Podszedł do Miley i dał jej całusa w usta. Co?! OJACIEŻPIERDOLE! Serio?!
-Ejej! Co tu się dzieje co? - zapytałam unosząc brwi
-To co widzisz kochanie - i oboje pocałowali mnie w policzek.
-W takim razie, życzę szczęścia! - przytuliłam ich - Wchodzimy?
-Pewnie.
Weszliśmy do domu, przywitaliśmy się ze wszystkimi.
-Po co chcieliście, żebyśmy przyjechały? - zapytała moja siostra.
-Już zapomniałyście o wystąpieniu Milki w X-Factorze?
-O kurna! - wykrzyknęła Miley
-Hahaha, wiedziałem, że tak będzie - zaśmiał się szyderczo Zayn
-Dobra, to co idziesz śpiewać? - zapytał Daddy
-No, mogę.
-Hola! A może Niall będzie przygrywał jej na gitarze?
-Jesteś genialny Lou! - odpowiedziałam
-Tak wiem, kochanie - po tych słowach pocałował mnie w policzek
-Pff - uśmiechnęłam się chamskim, a zarazem uroczym uśmiechem.
-Będziecie się miziać później, teraz chodźcie na górę. - powiedział Blondas po czym puścił oczko do Louisa, a ja z miną "WTF?!" zrobiłam jak kazał. Poszliśmy do studia.
Po paru zaśpiewanych piosenkach Miley powiedziała, że ma dość.
-Ej, czekajcie! Chyba mam pomysł! - wykrzyknął Harry
-Dajesz mistrzu!
-Może Miley śpiewając mogła by grać na gitarze?
________________________________________________
No i jest! Trochę dłuższy, ale zawsze coś, nie? :D
Dzisiaj mecz Barca-Real! O jenyyy ale mam podnietę :D
Ja osobiście jestem za barcą i moim Davidem, który niestety nie gra :C
A wy ? :D
Miłego czytania! :*
niedziela, 19 sierpnia 2012
Rozdział 8
On zaczął już coraz mocniej się ze mną siłować. Nie dawałam za wygraną ale powoli poddawałam się. Gdy usłyszałam czyjeś kroki zaczęłam się jeszcze bardziej wydzierać. Jared przyległ mi do ust swoją dłoń. Na szczęście te osoby usłyszały moje krzyki i przybiegli pod schody. Jak się okazało był to Louis i Zayn. Mulat od razu podbiegł do Jareda odepchnął go ode mnie i z całej pety uderzył go w twarz, tak, że upadł na ziemię i trzymał się za policzek. Uciekłam w stronę Louisa i przytuliłam się do niego z całej siły. Zaczęłam płakać w jego ramionach. Czułam, że Louis obejmował mnie dość silnie i czule. Patrzyłam jak Zayn zaczął go dobijać. Kopał, bił i wydzierał się na niego. Kiedy dał sobie już spokój wykrzyczał:
-Spróbuj jeszcze raz się do niej zbliżyć, a pożałujesz. Ciesz się, że Suze jeszcze tu jest, bo bym ci wydupcył ryja, tak, żebyś już nie wstał.
Kopnął go jeszcze ostatni raz i podszedł do mnie:
-Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest?
-Na szczęście wszystko gra. Ale gdybyście przyszli później niewiem co by było.
-Chuj jebany. Takich to tylko wykastrować - zaczął się znowu wydzierać Mulat
-Zostaw go. Nieźle mu już dokopałeś - powiedział Lou poczym zmierzył wzrokiem leżącego Jareda.
-Gdzie jest Miley? Chodźmy już stąd.
-Jasne, zaraz ją zawołam.
Zayn poszedł w stronę sali i po paru minutach wrócił już z całą ekipą. No, oprócz Liama, który wyszedł wcześniej, bo Danielle źle się poczuła. Harry ledwo chodził. Był napruty jak biszkopt i co chwile wywracał się razem z Zaynem, który próbował utrzymać go w pionie. Miley cały czas szła koło mnie trzymając mnie za ręke. Obok niej Niall. Całą drogę do domu chłopaków przespałam na kolanach Louisa. Czułam jak nerwowo ale i delikatnie gładził mnie po włosach co jakiś czas patrząc czy nic mi nie jest. Niewiem jak dotarłam do pokoju Liama, w którym spałam. On sam słysząc co się stało postanowił, że prześpi się u Danielle, a jutro po południu przyjedzie. Zeszłam po schodach. Wszyscy obrócili się w moją stronę. Harrego nie było. Pewnie toczył walkę z kacem. Miley pobiegła w moją stronę i zaprowadziła na fotel.
-Jak się spało królewno?- spytał Mulat
-Chyba dobrze. -odparłam i uśmiechnęłam się - Macie coś do jedzenia? Jestem strasznie głodna.
-Pewno - odparł blondyn.
Louis wstał i skierował się w stronę kuchni. Po chwili wrócił z marchewkami i nutellą w ręce.
-Nie mogłeś jej przynieść czegoś sensownego do jedzenia?!
-Przecież lubi marchewki - odpowiedział do Zayna po czym spojrzał na mnie i zapytał: -Lubisz prawda?
-Uwielbiam - uśmiechnęłam się
-Widzisz? Kobieta ideał. - Louis usiadł koło mnie i po chwili wszyscy zajadali się marchewkami.
Rozmawialiśmy z nimi przez jakiś czas i stwierdziliśmy, że idziemy do domu. Louis odwiózł nas i po chwili byłyśmy u siebie.
-Nic nie mów mamie - powiedziałam do mojej siostry stojąc przed drzwiami
-Jesteś pewna?
-Tak! Nic nie mów!
Weszłyśmy do domu. Mama oglądała telewizor i tylko uśmiechnęła się na nasz widok. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Leżałam przez chwilę i myślałam o tej przykrej sytuacji w klubie. Po co ja w ogóle poszłam z tym typkiem?! Suze! Jesteś taka nie odpowiedzialna! Ehh. Wstałam i wzięłam z szafki bieliznę i jakiś podkoszulek. Poszłam do łazienki. Płakałam...
___________________________________________
Tak wiem, strasznie krótki, ale moja wena nie chce się obudzić. -,-
Założyłam ankietę, kto czyta tego bloga odpowiedzcie! Chcemy wiedzieć ile was jest ;)
Miłego czytania ! : D
-Spróbuj jeszcze raz się do niej zbliżyć, a pożałujesz. Ciesz się, że Suze jeszcze tu jest, bo bym ci wydupcył ryja, tak, żebyś już nie wstał.
Kopnął go jeszcze ostatni raz i podszedł do mnie:
-Wszystko w porządku? Nic Ci nie jest?
-Na szczęście wszystko gra. Ale gdybyście przyszli później niewiem co by było.
-Chuj jebany. Takich to tylko wykastrować - zaczął się znowu wydzierać Mulat
-Zostaw go. Nieźle mu już dokopałeś - powiedział Lou poczym zmierzył wzrokiem leżącego Jareda.
-Gdzie jest Miley? Chodźmy już stąd.
-Jasne, zaraz ją zawołam.
Zayn poszedł w stronę sali i po paru minutach wrócił już z całą ekipą. No, oprócz Liama, który wyszedł wcześniej, bo Danielle źle się poczuła. Harry ledwo chodził. Był napruty jak biszkopt i co chwile wywracał się razem z Zaynem, który próbował utrzymać go w pionie. Miley cały czas szła koło mnie trzymając mnie za ręke. Obok niej Niall. Całą drogę do domu chłopaków przespałam na kolanach Louisa. Czułam jak nerwowo ale i delikatnie gładził mnie po włosach co jakiś czas patrząc czy nic mi nie jest. Niewiem jak dotarłam do pokoju Liama, w którym spałam. On sam słysząc co się stało postanowił, że prześpi się u Danielle, a jutro po południu przyjedzie. Zeszłam po schodach. Wszyscy obrócili się w moją stronę. Harrego nie było. Pewnie toczył walkę z kacem. Miley pobiegła w moją stronę i zaprowadziła na fotel.
-Jak się spało królewno?- spytał Mulat
-Chyba dobrze. -odparłam i uśmiechnęłam się - Macie coś do jedzenia? Jestem strasznie głodna.
-Pewno - odparł blondyn.
Louis wstał i skierował się w stronę kuchni. Po chwili wrócił z marchewkami i nutellą w ręce.
-Nie mogłeś jej przynieść czegoś sensownego do jedzenia?!
-Przecież lubi marchewki - odpowiedział do Zayna po czym spojrzał na mnie i zapytał: -Lubisz prawda?
-Uwielbiam - uśmiechnęłam się
-Widzisz? Kobieta ideał. - Louis usiadł koło mnie i po chwili wszyscy zajadali się marchewkami.
Rozmawialiśmy z nimi przez jakiś czas i stwierdziliśmy, że idziemy do domu. Louis odwiózł nas i po chwili byłyśmy u siebie.
-Nic nie mów mamie - powiedziałam do mojej siostry stojąc przed drzwiami
-Jesteś pewna?
-Tak! Nic nie mów!
Weszłyśmy do domu. Mama oglądała telewizor i tylko uśmiechnęła się na nasz widok. Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Leżałam przez chwilę i myślałam o tej przykrej sytuacji w klubie. Po co ja w ogóle poszłam z tym typkiem?! Suze! Jesteś taka nie odpowiedzialna! Ehh. Wstałam i wzięłam z szafki bieliznę i jakiś podkoszulek. Poszłam do łazienki. Płakałam...
___________________________________________
Tak wiem, strasznie krótki, ale moja wena nie chce się obudzić. -,-
Założyłam ankietę, kto czyta tego bloga odpowiedzcie! Chcemy wiedzieć ile was jest ;)
Miłego czytania ! : D
środa, 15 sierpnia 2012
Rozdział 7
Rano dziwnym trafem wstałam wypoczęta i radosna, co baaaaaardzo rzadko się zdarzało. Spojrzałam na zielony zegar w kształcie krowy wiszący na mojej czerwonej ścianie. Wskazywał 15.10. Teraz nie dziwię się, że jestem wyspana. Zeszłam do kuchni, by przywitać się z rodzicami. Zastałam ich uśmiechniętych od ucha do ucha. Zrobiłam sobie "śniadanie" i przyłączyłam się do nich.
-Co u cioci?
-Wszystko po staremu. Schody dalej skrzypią, a ciocia nadal nie wyplewiła truskawek. - razem z mamą zaśmiałyśmy się. Tata był zafasynowany gazetą i nie słyszał naszej rozmowy.
-A gdzie Miley? - zapytałam zdziwiona tym, że jeszcze nie lata koło nas jak mucha i nie śpiewa.
-Siedzi w swoim pokoju.
-Okej, pójdę do niej.
Zapukałam 7 razy jak to miałyśmy zwyczaj, usłyszałam głośne "właź!" i otworzyłam drzwi. Miley siedziała na laptopie i sprawdzała twittera.
-Zastanawiałaś się propozycją chłopaków?
-Właśnie miałam Ci mówić, że śniło mi się, że poznałam chłopaków z One Direction. Zaproponowali mi udział w X-Factor.
-Hahaha, maleńka. To nie sen tylko rzeczywistość!
-Tak naprawdę to sama niewiem. Nie dam sobie rady. Ja to wiem.
-Oj przestań! Masz śliczny głos! Zajdziesz bardzo daleko. Jak chcesz mogę Ci pomóc w przygotowaniach.
-Naprawdę? Pomożesz mi?
-No jasne! Od czego jest rodzeństwo.
-Okej, spróbuję. Ale jedna prośba. Do niczego mnie nie namawiaj.
-Ehhh, no dobra. To co? Jedziemy do chłopaków?
-Hmm, dobra. Czekaj tylko się ogarnę.
Wyszłam z pokoju i sama zaczęłam się stroić. Chciałam jak najlepiej wypaść przed Lou. Kurde, kurde, kurde! Muszę przestać o nim myśleć. Teraz najważniejsza jest Miley. Napisałam esa do mojej Marcheweczki, że zaraz będziemy u nich i poszłam po kluczyki do mojego żółtego Mini Coopera, którego dostałam od rodziców na 18-stkę. Uwielbiałam go! Wsiadłyśmy do auta i puściłyśmy radio. Akurat leciało "What Makes You Beautiful". Miley zaczęła śpiewać. Uśmiechnęłam się. Droga minęła bardzo szybko. Dojechałyśmy pod wielki dom z basenem i ogromnym balkonem. Ledwie wysiadłam z auta, a Louis biegł w moją stronę z rozłożonymi rękami krzycząc: "Wybaaaaaawco! Myślałem, że zanudzimy się tu na śmierć!"
Odwzajemniłam uścisk i spojrzałam na Nialla opierającego się o drzwi i wlepiającego się w Miley. Powiedzieli sobie tylko krótkie "cześć" i weszli do środka. Przywitałam się z resztą chłopaków. Miley zrobiła to samo aż wkońcu wydusiła z siebie:
-Przemyślałam waszą propozycję i spróbuję w X-Factor.
Cała piątka zaczęła skakać po kanapie i fotelu wrzeszcząc na cały dom. Kiedy się uspokoili popatrzyli na siebie. Tylko Niall patrzył na Miley po czym dodał:
-Cieszę się, że tak zadecydowałaś, masz naprawdę duże szanse.
Na tę odpowiedź wszyscy pokiwali głową.
-Dobra. Mam pomysł. Liam z Harrym zajmą się zgłoszeniem do programu, a ja razem z Zaynem i Suze zajemiemy się muzyką i przygotowaniami. - oświadczył stanowczo Lou.
- A co z Niallem?
-Niall będzie ją wspierał duchowo - w tym momencie Louis puścił oczko do blondyna, a ten zaczerwienił się i posłał lekki uśmiech. Poszliśmy na górę. Kiedy szliśmy po schodach Louis próbował pocałować mnie w policzek za to, że "namówiłam Miley do wzięcia udziału w programie" ale specjalnie uciekałam. Chłopaki zaprosili nas do wielkiej pracowni, gdzie było pełno mikrofonów, głośników, wież i jakiś sprzętów. Liam z Loczkiem szukali czegoś ze skupieniem w necie, a Zayn ustawił Miley na jakimś podeście gdzie był mikrofon.
-Wybierz jakąś piosenkę. -jak zwykle stanowczo powiedział Louis.
-Hmm, może "Where Have You Been" Rihanny?
-Okej, zaczynaj śpiewać.
Miley przepięknie wydobywała z siebie dźwięki. Niall wpatrywał się w nią z zachwytem, a Louisowi udało się mnie objąć w pasie. Staliśmy teraz praktycznie zaczarowani i zachwyceni głosem mojej sis. Kiedy skończyła nikt nie powiedział ani słowa.
-Dlaczego nic nie mówicie? Aż tak źle? - zapytała zmieszana Miley
-No coś ty! Masz zajebisty głos! Dawaj następny tytuł.
-Teraz niech ktoś inny wybierze. Ja nie mam pomysłu.
-To może nasze "More Than This"?- krzyknął Harry
-Czemu nie - Miley uśmiechnęła się i zaczęła. Kiedy po raz drugi śpiewała solówke Nialla oboje patrzyli sobie w oczy jak zakochani. Za to kiedy śpiewała solówke Louisa, on śpiewał mi do ucha i uroczo się uśmiechał.
Miley zaśpiewała jeszcze jedną piosenkę i oznajmiła, że jest głodna.
-JA TEŻ! - Niall do jedzenia zawsze gotowy.
-To co jemy?
-Co proponujesz?
-Pizza?
-Będziesz sam robił? - zakpiła moja sis.
-Nie. Będziemy razem robić.
-Hahaha, zrobimy stajnię w kuchnii, a oni będa sprzątać! Kuszące..
-Chodź! - zeszli do kuchni, a potem słyszeliśmy już tylko ich śmiechy.
-No, niezła parka z nich będzie - oznajmił Mulat po czym uniósł brwi.
-Pasują do siebie. Tak jak ja do Suze - Louis wyśpiewał to niczym skowronek i również uniósł brwi.
-Nie bądź taki pewny siebie, bo ci jeszcze ją ktoś zgarnie. - Zayn po tych słowach powiedział coś do Liama na ucho, a ten się zaśmiał. Popatrzyliśmy z Marchewką na siebie wzrokiem "WTF?!" i poszliśmy do salonu.
Po chwili dołączył się też Hazza. Pytając go gdzie był odpowiedział mi, że karmił koty sąsiadki.
-Pewnie jakąś emerytkę wydymał - wszyscy zaśmialiśmy się, a Loczek chcąc zmienić temat zaproponował oglądanie filmu.
-Może "Egzorcystę"?
-O czym to? - zapytałam
-Zobaczysz mała - powiedział Louis tajemniczym tonem.
-Jakaś masakra chyba
-Gorzej!
-Dobra, oglądamy.
Podczas filmu myślałam, że padnę na zawał. Ja Suze Evans, w tym momencie i w tej chwili uroczyście oświadczam, że nigdy więcej nie oglądnę żadnego horroru.
"Oglądając" go cały czas chowałam się w klatę Louisa.
-Łooo rany, nigdy więcej filmu z wami. Teraz te potwory będą mi się po nocach śnić.
-Dobra, dobra jeszcze zobaczymy.
-Ej! Co z tą imprezą w sobotę? - wykrzyczał Harry
-O kurna! Zapomniałem o niej.
-Może poszłybyście z nami? To mała imprezka, a dostaliśmy zaproszenie z osobami towarzyszącymi. - spytał Lou.
-Impreza mówisz? Ja w sumie bym poszła a co dzisiaj jest?
-Piątek
-Naprawdę? Ejj, nie mam planów na jutro, ja mogę iść. Nie wiem jak Miley.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa! Szybkooo! Gaśnicaaaaaaaaaaaaaa! - usłyszeliśmy krzyki z kuchnii. Pobiegliśmy szybko w jej stronę, a Liam po gaśnicę. Z kuchenki gazowej i zlewu szły dymy.
-Kto normalny gotuję wodę w czajniku elektrycznym na kuchence?!?!?! - wywrzeszczał oburzony Zayn.
-No ten.. Wiesz.. No... Kuźwaaaaaaaaaaaa!! - Nialla koszulka była przypalona. Śmiałam się do wylewu łez.
-Dobra, idzcie wziąć kąpiel , bo trochę jedzie od was, a ty żarłoku pożycz Miley jakąś koszulkę. - Posłusznie poszli na górę, a ja wzięłam się za kuchnię. Kiedy już wszystko ogarnęłam cała szóstka siedziała w salonie na kanapie. Wszyscy nadal się śmiali aż wkońcu Miley wydusiła z siebie:
-Niall, ty głupku.
-No co! Chciałem tylko zagotować wodę na herbatę.
-Dobrze, że nie piekłeś pizzy w mikrofalówce - zaśmiał się szyderczo Zayn.
-Ale w sumie do twarzy Ci w mojej koszuli - powiedział Niall do mojej siostry i pocałował ją w policzek.
-No Milka faktycznie - znów szyderczy śmiech Mulata
-Milka? - zapytałam uśmiechając się
-A no tak jakoś
-Dobra dzieci! Niall ty nieogarnięty klocu! Jutro jest impreza! Suze idzie ze mną, a ty?
Niall uklęknął na kolana przed "Milką" i powiedział:
-Kochana Miley, pójdziesz jutro ze mną na imprezę? Obiecuję, że tym razem nie spalę Ci sukienki. - Niall uśmiechnął się uroczo, a ta się tylko zaśmiała.
-Pewnie, że pójdę. Ale wstawaj już z tego dywanu.
Potem chwilę jeszcze rozmawialiśmy aż wkońcu ruszyłyśmy tyłki i poszłyśmy w stronę drzwi. Było coś po 2. Harry zasnął na kanapie, a Liam już wcześniej poszedł do siebie. Zayn wytrwał do końca ale miał ledwo otwarte oczy. Właściwie to spał na stojąco. Niall z Milką wyszli na pole przejść się na spacer, ja miałam iść po auto.
-No to do jutra kochanie - powiedział Louis
-Nie pozwalaj sobie -odrzekłam nie przekonującym tonem
-Dobranoc SŁONECZKO -odpowiedział podkreślając ostatnie słowo
-Dobranoc MISIACZKU - równie podkreśliłam ostatnie słowo po czym zaśmiałam się. Milka z Blondynem już wracała, a Zayn leżał na podłodze i spał. Louis widząc to wszystko pocałował mnie w czoło i odrzekł:
-Śpij dobrze kotku
-Ty również piesku - zachichotałam i wsiadłam do auta, a zaraz za mną weszła Miley.
-Myślisz, że będzie zrypa od mateczki? - zapytała
-Pewnie już śpi ale i tak wątpie. Chyba zroumie, że są wakacje.
-Oby
Dojechaliśmy do domu. Po cichu przebrnęłyśmy do swoich pokojów. Po dniu pełnym wrażeń zasnęłam.
Następnego dnia znów nie wstałam o uczciwej porze, no ale cóż, życie. Zeszłam do kuchnii przegryźć coś. Na fotelu w salonie siedziała Miley oglądając "Fashion TV".
-Nigdy wcześniej tego nie oglądałaś, co ci? - zapytałam
-Po prostu niewiem w co się mam ubrać na dzisiejszą imprezę, a dostałam sms, że mamy być u nich za 2 godziny.
-I chcesz najlepiej wypaść przed Niallem, zgadłam? - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona tylko spuściła głowę.
-Pomożesz mi?
-No jasne! - na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - Chodź na górę coś wymyślimy ale wyłącz już ten telewizor z chudymi szczapami.
Poszłyśmy na górę. Przekopałam całą szafę i nie powinna narzekać na wybrany jej strój. Zajęło mi to ponad godzinę, a następną miałam dla siebie. Ubrałam się w to i zeszłam do salonu. Tam już czekała wyszykowana Miley. Nie powiem. Wyglądała świetnie.
-Nieźle Ci w tej sukience. Masz taaaaaaaaaakie chude nogi *.* Oddaj mi je! - rzekła do mnie sis
-Masz lepsze, nie ściemniaj mała.
-Hyhy.
-Jedziemy?
-Pogieło? Oni mają tu po nas przyjechać!
-Serio? Nieźle! Będziemy jechać tą ich bryką.
-I ruchać się na tylnych siedzeniach - obie zaśmiałyśmy się
-Mówiłaś mamie, że wychodzimy?
-Tak, mamy wrócić najpóźniej jutro wieczorem.
-To spoko. O której mieli być chłopcy?
-Powinni zaraz być.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Milka popatrzyła na mnie i pobiegła do drzwi. Usłyszałam jakieś szepty ale nie przejmowałam się nimi i również poszłam. W drzwiach ujrzałam Nialla:
-Gotowe?
-Możemy jechać - odpowiedziała mu Miley i kiwnęła głową na znak, że mam iść za nią
-A gdzie reszta? - zapytałam widząć, że w aucie nie ma nikogo oprócz kierowcy.
-Jedziemy jeszcze do naszego domu a dopiero potem na imprezę.
Droga jak zwykle minęła szybko i po chwili wychodziliśmy z czarnej, długiej limuzyny. Przywitaliśmy się i znów ruszyliśmy w drogę do klubu. Graliśmy w skojarzenia. Śmialiśmy się jak idioci z wszystkich głupich wyrazów. Do klubu dojechaliśmy po 20 minutach. Pierwsze wrażenie było zajebiste. Zajebisty lokal, zajebiste miejsce, zajebiści ludzie. A w środku? Jednym słowem: ZAJEBIŚCIE! Na początku zamówiliśmy jednego drinka. Po namowach chłopaków Milka również się skusiła z czego nie byłam za bardzo zadowolona, no ale cóż. Nie będę jej zabraniać, bo to pewnie i tak nie jest jej pierwszy alkohol. Jakieś dziewczyny poprosiły chłopaków o zaśpiewanie dwóch piosenek. Byli już trochę napruci, więc się zgodzili. Siedziałam sama przy barze. Milka była pod "sceną" i bawiła się do piosenki Save You Tonight. Zamówiłam już chyba 5 kieliszek. Przepiłam go sokiem pomarańczowym i przegryzłam mentosa. Nagle podszedł do mnie jakiś typek. Spytał się mnie czy nie pójdę się z nim przejść. Zgodziłam się. W sumie sama niewiem czemu. Nigdy nie chodziłam z nieznajomymi, a nawet nie rozmawiałam.
-Jak masz na imię? - zapytałam
-Jared, a ty ślicznotko?
-Jestem Suze. Co tu robisz?
-Przejeżdzałem tędy. Miałem ochotę na piwo, więc zatrzymałem się przy klubie. Niewiedziałem, że jest tu impreza ale spodobało mi się, że są tu takie dupy jak ty i zostałem.
-Nie pozwalaj sobie - uderzyłam go w policzek z całej siły i chciałam odejść od niego i wrócić z powrotem na salę taneczną, jednak on pociągnął mnie do siebie i zaczął dotykać. Po prostu zaczął mnie macać i rozbierać. Próbowałam się mu wyrwać, ale jego silne ręce trzymały mnie przy nim. Zaczęłam krzyczeć i drzeć się na cały klub.
_____________________________________
macie tutaj długi! miałam ten rozdział na telefonie i dopiero teraz skończyłam przepisywanie :/
ale czego dla was się nie robi :D
zostawiam was z nowym rozdziałem. tak jak mówiłam nowy bohater, co prawda pojawi się tylko raz ale to może i dobrze :P akcja się chyba wkońcu jakaś zaczęła. rozdział nie należy do najlepszych ale nie mam weny ostatnio.
życze miłego czytania, tymczasem ja uciekam do wyrka, dobranoc :*
+sorki za błędy, ale dziś jestem padnięta i nie mam siły poprawiać. jak znajdzie się jakaś literówka lub błąd - piszcie śmiało! :)
-Co u cioci?
-Wszystko po staremu. Schody dalej skrzypią, a ciocia nadal nie wyplewiła truskawek. - razem z mamą zaśmiałyśmy się. Tata był zafasynowany gazetą i nie słyszał naszej rozmowy.
-A gdzie Miley? - zapytałam zdziwiona tym, że jeszcze nie lata koło nas jak mucha i nie śpiewa.
-Siedzi w swoim pokoju.
-Okej, pójdę do niej.
Zapukałam 7 razy jak to miałyśmy zwyczaj, usłyszałam głośne "właź!" i otworzyłam drzwi. Miley siedziała na laptopie i sprawdzała twittera.
-Zastanawiałaś się propozycją chłopaków?
-Właśnie miałam Ci mówić, że śniło mi się, że poznałam chłopaków z One Direction. Zaproponowali mi udział w X-Factor.
-Hahaha, maleńka. To nie sen tylko rzeczywistość!
-Tak naprawdę to sama niewiem. Nie dam sobie rady. Ja to wiem.
-Oj przestań! Masz śliczny głos! Zajdziesz bardzo daleko. Jak chcesz mogę Ci pomóc w przygotowaniach.
-Naprawdę? Pomożesz mi?
-No jasne! Od czego jest rodzeństwo.
-Okej, spróbuję. Ale jedna prośba. Do niczego mnie nie namawiaj.
-Ehhh, no dobra. To co? Jedziemy do chłopaków?
-Hmm, dobra. Czekaj tylko się ogarnę.
Wyszłam z pokoju i sama zaczęłam się stroić. Chciałam jak najlepiej wypaść przed Lou. Kurde, kurde, kurde! Muszę przestać o nim myśleć. Teraz najważniejsza jest Miley. Napisałam esa do mojej Marcheweczki, że zaraz będziemy u nich i poszłam po kluczyki do mojego żółtego Mini Coopera, którego dostałam od rodziców na 18-stkę. Uwielbiałam go! Wsiadłyśmy do auta i puściłyśmy radio. Akurat leciało "What Makes You Beautiful". Miley zaczęła śpiewać. Uśmiechnęłam się. Droga minęła bardzo szybko. Dojechałyśmy pod wielki dom z basenem i ogromnym balkonem. Ledwie wysiadłam z auta, a Louis biegł w moją stronę z rozłożonymi rękami krzycząc: "Wybaaaaaawco! Myślałem, że zanudzimy się tu na śmierć!"
Odwzajemniłam uścisk i spojrzałam na Nialla opierającego się o drzwi i wlepiającego się w Miley. Powiedzieli sobie tylko krótkie "cześć" i weszli do środka. Przywitałam się z resztą chłopaków. Miley zrobiła to samo aż wkońcu wydusiła z siebie:
-Przemyślałam waszą propozycję i spróbuję w X-Factor.
Cała piątka zaczęła skakać po kanapie i fotelu wrzeszcząc na cały dom. Kiedy się uspokoili popatrzyli na siebie. Tylko Niall patrzył na Miley po czym dodał:
-Cieszę się, że tak zadecydowałaś, masz naprawdę duże szanse.
Na tę odpowiedź wszyscy pokiwali głową.
-Dobra. Mam pomysł. Liam z Harrym zajmą się zgłoszeniem do programu, a ja razem z Zaynem i Suze zajemiemy się muzyką i przygotowaniami. - oświadczył stanowczo Lou.
- A co z Niallem?
-Niall będzie ją wspierał duchowo - w tym momencie Louis puścił oczko do blondyna, a ten zaczerwienił się i posłał lekki uśmiech. Poszliśmy na górę. Kiedy szliśmy po schodach Louis próbował pocałować mnie w policzek za to, że "namówiłam Miley do wzięcia udziału w programie" ale specjalnie uciekałam. Chłopaki zaprosili nas do wielkiej pracowni, gdzie było pełno mikrofonów, głośników, wież i jakiś sprzętów. Liam z Loczkiem szukali czegoś ze skupieniem w necie, a Zayn ustawił Miley na jakimś podeście gdzie był mikrofon.
-Wybierz jakąś piosenkę. -jak zwykle stanowczo powiedział Louis.
-Hmm, może "Where Have You Been" Rihanny?
-Okej, zaczynaj śpiewać.
Miley przepięknie wydobywała z siebie dźwięki. Niall wpatrywał się w nią z zachwytem, a Louisowi udało się mnie objąć w pasie. Staliśmy teraz praktycznie zaczarowani i zachwyceni głosem mojej sis. Kiedy skończyła nikt nie powiedział ani słowa.
-Dlaczego nic nie mówicie? Aż tak źle? - zapytała zmieszana Miley
-No coś ty! Masz zajebisty głos! Dawaj następny tytuł.
-Teraz niech ktoś inny wybierze. Ja nie mam pomysłu.
-To może nasze "More Than This"?- krzyknął Harry
-Czemu nie - Miley uśmiechnęła się i zaczęła. Kiedy po raz drugi śpiewała solówke Nialla oboje patrzyli sobie w oczy jak zakochani. Za to kiedy śpiewała solówke Louisa, on śpiewał mi do ucha i uroczo się uśmiechał.
Miley zaśpiewała jeszcze jedną piosenkę i oznajmiła, że jest głodna.
-JA TEŻ! - Niall do jedzenia zawsze gotowy.
-To co jemy?
-Co proponujesz?
-Pizza?
-Będziesz sam robił? - zakpiła moja sis.
-Nie. Będziemy razem robić.
-Hahaha, zrobimy stajnię w kuchnii, a oni będa sprzątać! Kuszące..
-Chodź! - zeszli do kuchni, a potem słyszeliśmy już tylko ich śmiechy.
-No, niezła parka z nich będzie - oznajmił Mulat po czym uniósł brwi.
-Pasują do siebie. Tak jak ja do Suze - Louis wyśpiewał to niczym skowronek i również uniósł brwi.
-Nie bądź taki pewny siebie, bo ci jeszcze ją ktoś zgarnie. - Zayn po tych słowach powiedział coś do Liama na ucho, a ten się zaśmiał. Popatrzyliśmy z Marchewką na siebie wzrokiem "WTF?!" i poszliśmy do salonu.
Po chwili dołączył się też Hazza. Pytając go gdzie był odpowiedział mi, że karmił koty sąsiadki.
-Pewnie jakąś emerytkę wydymał - wszyscy zaśmialiśmy się, a Loczek chcąc zmienić temat zaproponował oglądanie filmu.
-Może "Egzorcystę"?
-O czym to? - zapytałam
-Zobaczysz mała - powiedział Louis tajemniczym tonem.
-Jakaś masakra chyba
-Gorzej!
-Dobra, oglądamy.
Podczas filmu myślałam, że padnę na zawał. Ja Suze Evans, w tym momencie i w tej chwili uroczyście oświadczam, że nigdy więcej nie oglądnę żadnego horroru.
"Oglądając" go cały czas chowałam się w klatę Louisa.
-Łooo rany, nigdy więcej filmu z wami. Teraz te potwory będą mi się po nocach śnić.
-Dobra, dobra jeszcze zobaczymy.
-Ej! Co z tą imprezą w sobotę? - wykrzyczał Harry
-O kurna! Zapomniałem o niej.
-Może poszłybyście z nami? To mała imprezka, a dostaliśmy zaproszenie z osobami towarzyszącymi. - spytał Lou.
-Impreza mówisz? Ja w sumie bym poszła a co dzisiaj jest?
-Piątek
-Naprawdę? Ejj, nie mam planów na jutro, ja mogę iść. Nie wiem jak Miley.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa! Szybkooo! Gaśnicaaaaaaaaaaaaaa! - usłyszeliśmy krzyki z kuchnii. Pobiegliśmy szybko w jej stronę, a Liam po gaśnicę. Z kuchenki gazowej i zlewu szły dymy.
-Kto normalny gotuję wodę w czajniku elektrycznym na kuchence?!?!?! - wywrzeszczał oburzony Zayn.
-No ten.. Wiesz.. No... Kuźwaaaaaaaaaaaa!! - Nialla koszulka była przypalona. Śmiałam się do wylewu łez.
-Dobra, idzcie wziąć kąpiel , bo trochę jedzie od was, a ty żarłoku pożycz Miley jakąś koszulkę. - Posłusznie poszli na górę, a ja wzięłam się za kuchnię. Kiedy już wszystko ogarnęłam cała szóstka siedziała w salonie na kanapie. Wszyscy nadal się śmiali aż wkońcu Miley wydusiła z siebie:
-Niall, ty głupku.
-No co! Chciałem tylko zagotować wodę na herbatę.
-Dobrze, że nie piekłeś pizzy w mikrofalówce - zaśmiał się szyderczo Zayn.
-Ale w sumie do twarzy Ci w mojej koszuli - powiedział Niall do mojej siostry i pocałował ją w policzek.
-No Milka faktycznie - znów szyderczy śmiech Mulata
-Milka? - zapytałam uśmiechając się
-A no tak jakoś
-Dobra dzieci! Niall ty nieogarnięty klocu! Jutro jest impreza! Suze idzie ze mną, a ty?
Niall uklęknął na kolana przed "Milką" i powiedział:
-Kochana Miley, pójdziesz jutro ze mną na imprezę? Obiecuję, że tym razem nie spalę Ci sukienki. - Niall uśmiechnął się uroczo, a ta się tylko zaśmiała.
-Pewnie, że pójdę. Ale wstawaj już z tego dywanu.
Potem chwilę jeszcze rozmawialiśmy aż wkońcu ruszyłyśmy tyłki i poszłyśmy w stronę drzwi. Było coś po 2. Harry zasnął na kanapie, a Liam już wcześniej poszedł do siebie. Zayn wytrwał do końca ale miał ledwo otwarte oczy. Właściwie to spał na stojąco. Niall z Milką wyszli na pole przejść się na spacer, ja miałam iść po auto.
-No to do jutra kochanie - powiedział Louis
-Nie pozwalaj sobie -odrzekłam nie przekonującym tonem
-Dobranoc SŁONECZKO -odpowiedział podkreślając ostatnie słowo
-Dobranoc MISIACZKU - równie podkreśliłam ostatnie słowo po czym zaśmiałam się. Milka z Blondynem już wracała, a Zayn leżał na podłodze i spał. Louis widząc to wszystko pocałował mnie w czoło i odrzekł:
-Śpij dobrze kotku
-Ty również piesku - zachichotałam i wsiadłam do auta, a zaraz za mną weszła Miley.
-Myślisz, że będzie zrypa od mateczki? - zapytała
-Pewnie już śpi ale i tak wątpie. Chyba zroumie, że są wakacje.
-Oby
Dojechaliśmy do domu. Po cichu przebrnęłyśmy do swoich pokojów. Po dniu pełnym wrażeń zasnęłam.
Następnego dnia znów nie wstałam o uczciwej porze, no ale cóż, życie. Zeszłam do kuchnii przegryźć coś. Na fotelu w salonie siedziała Miley oglądając "Fashion TV".
-Nigdy wcześniej tego nie oglądałaś, co ci? - zapytałam
-Po prostu niewiem w co się mam ubrać na dzisiejszą imprezę, a dostałam sms, że mamy być u nich za 2 godziny.
-I chcesz najlepiej wypaść przed Niallem, zgadłam? - uśmiechnęłam się do niej przyjaźnie, a ona tylko spuściła głowę.
-Pomożesz mi?
-No jasne! - na jej twarzy od razu pojawił się uśmiech. - Chodź na górę coś wymyślimy ale wyłącz już ten telewizor z chudymi szczapami.
Poszłyśmy na górę. Przekopałam całą szafę i nie powinna narzekać na wybrany jej strój. Zajęło mi to ponad godzinę, a następną miałam dla siebie. Ubrałam się w to i zeszłam do salonu. Tam już czekała wyszykowana Miley. Nie powiem. Wyglądała świetnie.
-Nieźle Ci w tej sukience. Masz taaaaaaaaaakie chude nogi *.* Oddaj mi je! - rzekła do mnie sis
-Masz lepsze, nie ściemniaj mała.
-Hyhy.
-Jedziemy?
-Pogieło? Oni mają tu po nas przyjechać!
-Serio? Nieźle! Będziemy jechać tą ich bryką.
-I ruchać się na tylnych siedzeniach - obie zaśmiałyśmy się
-Mówiłaś mamie, że wychodzimy?
-Tak, mamy wrócić najpóźniej jutro wieczorem.
-To spoko. O której mieli być chłopcy?
-Powinni zaraz być.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Milka popatrzyła na mnie i pobiegła do drzwi. Usłyszałam jakieś szepty ale nie przejmowałam się nimi i również poszłam. W drzwiach ujrzałam Nialla:
-Gotowe?
-Możemy jechać - odpowiedziała mu Miley i kiwnęła głową na znak, że mam iść za nią
-A gdzie reszta? - zapytałam widząć, że w aucie nie ma nikogo oprócz kierowcy.
-Jedziemy jeszcze do naszego domu a dopiero potem na imprezę.
Droga jak zwykle minęła szybko i po chwili wychodziliśmy z czarnej, długiej limuzyny. Przywitaliśmy się i znów ruszyliśmy w drogę do klubu. Graliśmy w skojarzenia. Śmialiśmy się jak idioci z wszystkich głupich wyrazów. Do klubu dojechaliśmy po 20 minutach. Pierwsze wrażenie było zajebiste. Zajebisty lokal, zajebiste miejsce, zajebiści ludzie. A w środku? Jednym słowem: ZAJEBIŚCIE! Na początku zamówiliśmy jednego drinka. Po namowach chłopaków Milka również się skusiła z czego nie byłam za bardzo zadowolona, no ale cóż. Nie będę jej zabraniać, bo to pewnie i tak nie jest jej pierwszy alkohol. Jakieś dziewczyny poprosiły chłopaków o zaśpiewanie dwóch piosenek. Byli już trochę napruci, więc się zgodzili. Siedziałam sama przy barze. Milka była pod "sceną" i bawiła się do piosenki Save You Tonight. Zamówiłam już chyba 5 kieliszek. Przepiłam go sokiem pomarańczowym i przegryzłam mentosa. Nagle podszedł do mnie jakiś typek. Spytał się mnie czy nie pójdę się z nim przejść. Zgodziłam się. W sumie sama niewiem czemu. Nigdy nie chodziłam z nieznajomymi, a nawet nie rozmawiałam.
-Jak masz na imię? - zapytałam
-Jared, a ty ślicznotko?
-Jestem Suze. Co tu robisz?
-Przejeżdzałem tędy. Miałem ochotę na piwo, więc zatrzymałem się przy klubie. Niewiedziałem, że jest tu impreza ale spodobało mi się, że są tu takie dupy jak ty i zostałem.
-Nie pozwalaj sobie - uderzyłam go w policzek z całej siły i chciałam odejść od niego i wrócić z powrotem na salę taneczną, jednak on pociągnął mnie do siebie i zaczął dotykać. Po prostu zaczął mnie macać i rozbierać. Próbowałam się mu wyrwać, ale jego silne ręce trzymały mnie przy nim. Zaczęłam krzyczeć i drzeć się na cały klub.
_____________________________________
macie tutaj długi! miałam ten rozdział na telefonie i dopiero teraz skończyłam przepisywanie :/
ale czego dla was się nie robi :D
zostawiam was z nowym rozdziałem. tak jak mówiłam nowy bohater, co prawda pojawi się tylko raz ale to może i dobrze :P akcja się chyba wkońcu jakaś zaczęła. rozdział nie należy do najlepszych ale nie mam weny ostatnio.
życze miłego czytania, tymczasem ja uciekam do wyrka, dobranoc :*
+sorki za błędy, ale dziś jestem padnięta i nie mam siły poprawiać. jak znajdzie się jakaś literówka lub błąd - piszcie śmiało! :)
wtorek, 14 sierpnia 2012
Rozdział 6
Z przedpokoju wydobywał się głos Jasmine:
-Suze? Miley? Jesteście?
Odeszłam na chwilę do Louisa, szeptając mu na ucho "zaraz dokończymy", po czym on uśmiechnął się triumfalnie.
-Tak jesteśmy, wchodź!
-Bo ja mam złe wiadomości
-Że co?! Chodź do salonu wszystko opowiesz.
Jasmine poszła przodem, w salonie wszyscy siedzieli w jednym wielkim kółku i patrzyli w naszą stronę. Jas popatrzyła na mnie nie dowierzącym wzrokiem, zaszkliły jej się oczy, zrobiła się blada na twarzy. Zaczęła spadać. Tak! Zemdlała z wrażenia. Boże, jak się przestraszyłam. Myślałam, że ja też padnę trupem. Na szczęście Lou pobiegł w moją stronę i przytrzymał mnie. Liam wziął Jasmine na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Ja z Marchewką poszłam do kuchnii po wodę, a Liam miał skombinować jakiś wilgotny ręcznik. Loczek, Zayn, Niall i Miley zostali przy Jas. W kuchni rozmawiałam z Louisem o mojej przyjaciółce. Chyba ją polubił, bo bardzo przejął się tym, że tak zareagowała:
-Owszem, wiele fanek traci rozum, zaczyna piszczeć tak, że bębenki pękają ale bez jaj! Nie mdleją. Widać, że twoja przyjaciółka jest naszą fanką. :D
-Tak, to prawda. Bardzo was lubi. Można nawet powiedzieć, że was kocha - dodałam ironicznie - chodźmy na górę. Może już się ocknęła.
Poszłam przodem. Jasmine już oprzytomniała. Nawet sama wstała na nogach. Poprosiłam chłopaków, by wyszli. Chciała mi powiedzieć coś ważnego. Bałam się.
-Co chciałaś mi powiedzieć?
-Co oni tutaj robią?!?!?!
-Poznałam Louisa na jednej z imprez, a potem już cała paczka się do nas przylepiła.
-Farciara!
-Pytam. Co chciałaś mi powiedzieć?
-Ehh, usiądź.. - zrobiłam to co mi kazała, zaczęła się trochę jąkać
-Jasmine mów!
-Przeprowadzam się do Stanów..
-Że co?! Dlaczego?! Kiedy?! To nie możliwe! Na stałe?! Powiedz mi że to nie prawda! - zasypywałam ją miliardem pytań
-Rodzice tak zadecydowali. Nie mam wyboru!
-Możesz mieszkać u nas! Moja mama na pewno Cię przyjmie!
-Już ich o to pytałam. Nie zgadzają się.
Zaczęłam płakać i wrzeszczeć. Miley weszła do pokoju pytając co się stało. Jasmine jej wszystko opowiedziała.
-Dlaczego?! - Miley również miała łzy w oczach. Wszystkie trzy byłyśmy bardzo zżyte.
-Przysięgam, że będe was odwiedzać!
Przytuliłyśmy się wszystkie. Wyszłyśmy z pokoju. Jasmine oznajmiła, że musi już lecieć i że wpadnie wieczorem. Na ucho powiedziałam, że załatwie jej znajomość z chłopakami z 1D, na co ona uśmiechnęła się szeroko i powiedziała głośne "Kocham Cię".
-I jeszcze raz sorki za to mdlenie, wiesz przecież o mojej chorobie.
No tak. Jasmine chorowała na nagłe lekkie ataki serca. To u niej normalka. Jas miała wyjeżdzać dopiero za miesiąc więc próbowałam być wesoła i radosna jak przed 10-ma minutami. Udawało mi się to.
Kiedy wróciłam do salonu ujrzałam Miley świetnie dogadującą się z.. Blondynem?! Rozmawialiśmy w siódemkę, widziałam te ich wzroki uciekające w bok. Ale że jak?! Moja siostra z członkiem zespołu One Direction?! No w sumie... Pasowali do siebie. Ona dość wysportowana, przezabawna, miła, przyjazna i z cudownym głosem. Była ładna. Nawet bardzo. A Niall? Blondynek z gitarą. Super było by ich zobaczyć razem. Ale no dobra, Suze ogarnij się. Oni tylko na siebie zerkają. Co ja sobie w ogóle wyobrażam?! I czemu mówię sama do siebie?! Z przemyśleń wyrwał mnie głos Liama:
-Tak właściwie to my nic nie wiemy o Miley. Może byś nam opowiedziała coś o sobie?
-Czemu nie. No to tak. Jestem Miley. Moje drugie imię to Rose. Pochodzę z rodu Evans. Mój tata, Nicolas poślubił nie jaką Katy, moją mamę, z rodu Monepy. Dziadek Ben, ze strony taty, wyszedł za Carly We...
-Kobieto! Opanuj się! Chcemy wiedzieć coś o tobie, a nie o twojej kronice pokoleniowej - Liam popatrzył dziwnym wzrokiem na Miley i zaśmiał się.
-Hahaha, dobra, sorry. Jestem Miley i lubię frytki z KFC.- ponownie zakpiła.
-Okej! Dość! Kiedyś ją poznacie i dowiecie się jaka jest. Powiem wam tyle, że jest najlepszą siostrą na świecie i ma śliczny głos!
-Ja też lubię frytki z KFC! -wykrzyczał Niall. Wszyscy zaśmialiśmy się pod nosem. Zayn chwilę się zastanawiając dodał:
-Zaśpiewaj coś !
-If I’m louder, would you see me? Would you lay down in my arms and rescue me? Cause we are the same You save me when you leave it’s gone again.
-O kurde! Nieźle! Nie zastanawiałaś się nad karierą muzyczną?
-Raczej nie. Nie poradziłabym sobie.
-No coś ty! Popatrz na nas. Napewno Ci się uda! Zapisz się na casting do X-Factor! - zaczął namawiać Zayn a po chwili dołączył się też Niall i Liam. Wkońcu uległa i powiedziała, że przemyśli sprawę. Sama ja naprawdę uważam, że miała by duże szanse na chociażby półfinał.. Co ja gadam! Na finał! Ale musiała by dużo ćwiczyć. Pomogę jej! Obiecuję. Rozmawialiśmy z chłopakami do późnej nocy, a w trakcie Jasmine przysłała mi sms, że nie da rady przyjść, bo jutro z samego rana jedzie do USA oglądać nowe mieszkanie i wraca za tydzień. Nieźle -,-. Mężczyźni pewnie by siedzieli do rana gdyby nie to, że za 5 godzin mieli przyjechać rodzice, a w domu był strszny bajzel. Pomogli nam trochę go ogarnąć i pojeachali. Zapadła zupełna cisza. Położyłam się spać i ciągle myślałam. Myślałam o imprezie, o X-Factor i o Louisie. Tak. Prawie przez cały czas myślałam o nim. Nie mogłam od tego ucieknąć. Próbowałam. Ale na nic. Wkońcu z myślą o jego pięknych błękitnych oczach i koszulce w paski zasnęłam.
___________________________________________
no i jest! nie powiem, Karola nieźle napsuła mi plany ale jakoś to przetrwałam. Mam parę nowych rozdziałów więc będą częściej dodawane i będą dłuższe :)
za niedługo akcja zacznie się rozwijać, przynajmniej tak myśle!
czytasz? Skomentuj! : >
+będzie nowa postać w "Bohaterowie"
dobranoc kotyyy :*
-Suze? Miley? Jesteście?
Odeszłam na chwilę do Louisa, szeptając mu na ucho "zaraz dokończymy", po czym on uśmiechnął się triumfalnie.
-Tak jesteśmy, wchodź!
-Bo ja mam złe wiadomości
-Że co?! Chodź do salonu wszystko opowiesz.
Jasmine poszła przodem, w salonie wszyscy siedzieli w jednym wielkim kółku i patrzyli w naszą stronę. Jas popatrzyła na mnie nie dowierzącym wzrokiem, zaszkliły jej się oczy, zrobiła się blada na twarzy. Zaczęła spadać. Tak! Zemdlała z wrażenia. Boże, jak się przestraszyłam. Myślałam, że ja też padnę trupem. Na szczęście Lou pobiegł w moją stronę i przytrzymał mnie. Liam wziął Jasmine na ręce i zaniósł do mojego pokoju. Ja z Marchewką poszłam do kuchnii po wodę, a Liam miał skombinować jakiś wilgotny ręcznik. Loczek, Zayn, Niall i Miley zostali przy Jas. W kuchni rozmawiałam z Louisem o mojej przyjaciółce. Chyba ją polubił, bo bardzo przejął się tym, że tak zareagowała:
-Owszem, wiele fanek traci rozum, zaczyna piszczeć tak, że bębenki pękają ale bez jaj! Nie mdleją. Widać, że twoja przyjaciółka jest naszą fanką. :D
-Tak, to prawda. Bardzo was lubi. Można nawet powiedzieć, że was kocha - dodałam ironicznie - chodźmy na górę. Może już się ocknęła.
Poszłam przodem. Jasmine już oprzytomniała. Nawet sama wstała na nogach. Poprosiłam chłopaków, by wyszli. Chciała mi powiedzieć coś ważnego. Bałam się.
-Co chciałaś mi powiedzieć?
-Co oni tutaj robią?!?!?!
-Poznałam Louisa na jednej z imprez, a potem już cała paczka się do nas przylepiła.
-Farciara!
-Pytam. Co chciałaś mi powiedzieć?
-Ehh, usiądź.. - zrobiłam to co mi kazała, zaczęła się trochę jąkać
-Jasmine mów!
-Przeprowadzam się do Stanów..
-Że co?! Dlaczego?! Kiedy?! To nie możliwe! Na stałe?! Powiedz mi że to nie prawda! - zasypywałam ją miliardem pytań
-Rodzice tak zadecydowali. Nie mam wyboru!
-Możesz mieszkać u nas! Moja mama na pewno Cię przyjmie!
-Już ich o to pytałam. Nie zgadzają się.
Zaczęłam płakać i wrzeszczeć. Miley weszła do pokoju pytając co się stało. Jasmine jej wszystko opowiedziała.
-Dlaczego?! - Miley również miała łzy w oczach. Wszystkie trzy byłyśmy bardzo zżyte.
-Przysięgam, że będe was odwiedzać!
Przytuliłyśmy się wszystkie. Wyszłyśmy z pokoju. Jasmine oznajmiła, że musi już lecieć i że wpadnie wieczorem. Na ucho powiedziałam, że załatwie jej znajomość z chłopakami z 1D, na co ona uśmiechnęła się szeroko i powiedziała głośne "Kocham Cię".
-I jeszcze raz sorki za to mdlenie, wiesz przecież o mojej chorobie.
No tak. Jasmine chorowała na nagłe lekkie ataki serca. To u niej normalka. Jas miała wyjeżdzać dopiero za miesiąc więc próbowałam być wesoła i radosna jak przed 10-ma minutami. Udawało mi się to.
Kiedy wróciłam do salonu ujrzałam Miley świetnie dogadującą się z.. Blondynem?! Rozmawialiśmy w siódemkę, widziałam te ich wzroki uciekające w bok. Ale że jak?! Moja siostra z członkiem zespołu One Direction?! No w sumie... Pasowali do siebie. Ona dość wysportowana, przezabawna, miła, przyjazna i z cudownym głosem. Była ładna. Nawet bardzo. A Niall? Blondynek z gitarą. Super było by ich zobaczyć razem. Ale no dobra, Suze ogarnij się. Oni tylko na siebie zerkają. Co ja sobie w ogóle wyobrażam?! I czemu mówię sama do siebie?! Z przemyśleń wyrwał mnie głos Liama:
-Tak właściwie to my nic nie wiemy o Miley. Może byś nam opowiedziała coś o sobie?
-Czemu nie. No to tak. Jestem Miley. Moje drugie imię to Rose. Pochodzę z rodu Evans. Mój tata, Nicolas poślubił nie jaką Katy, moją mamę, z rodu Monepy. Dziadek Ben, ze strony taty, wyszedł za Carly We...
-Kobieto! Opanuj się! Chcemy wiedzieć coś o tobie, a nie o twojej kronice pokoleniowej - Liam popatrzył dziwnym wzrokiem na Miley i zaśmiał się.
-Hahaha, dobra, sorry. Jestem Miley i lubię frytki z KFC.- ponownie zakpiła.
-Okej! Dość! Kiedyś ją poznacie i dowiecie się jaka jest. Powiem wam tyle, że jest najlepszą siostrą na świecie i ma śliczny głos!
-Ja też lubię frytki z KFC! -wykrzyczał Niall. Wszyscy zaśmialiśmy się pod nosem. Zayn chwilę się zastanawiając dodał:
-Zaśpiewaj coś !
-If I’m louder, would you see me? Would you lay down in my arms and rescue me? Cause we are the same You save me when you leave it’s gone again.
-O kurde! Nieźle! Nie zastanawiałaś się nad karierą muzyczną?
-Raczej nie. Nie poradziłabym sobie.
-No coś ty! Popatrz na nas. Napewno Ci się uda! Zapisz się na casting do X-Factor! - zaczął namawiać Zayn a po chwili dołączył się też Niall i Liam. Wkońcu uległa i powiedziała, że przemyśli sprawę. Sama ja naprawdę uważam, że miała by duże szanse na chociażby półfinał.. Co ja gadam! Na finał! Ale musiała by dużo ćwiczyć. Pomogę jej! Obiecuję. Rozmawialiśmy z chłopakami do późnej nocy, a w trakcie Jasmine przysłała mi sms, że nie da rady przyjść, bo jutro z samego rana jedzie do USA oglądać nowe mieszkanie i wraca za tydzień. Nieźle -,-. Mężczyźni pewnie by siedzieli do rana gdyby nie to, że za 5 godzin mieli przyjechać rodzice, a w domu był strszny bajzel. Pomogli nam trochę go ogarnąć i pojeachali. Zapadła zupełna cisza. Położyłam się spać i ciągle myślałam. Myślałam o imprezie, o X-Factor i o Louisie. Tak. Prawie przez cały czas myślałam o nim. Nie mogłam od tego ucieknąć. Próbowałam. Ale na nic. Wkońcu z myślą o jego pięknych błękitnych oczach i koszulce w paski zasnęłam.
___________________________________________
no i jest! nie powiem, Karola nieźle napsuła mi plany ale jakoś to przetrwałam. Mam parę nowych rozdziałów więc będą częściej dodawane i będą dłuższe :)
za niedługo akcja zacznie się rozwijać, przynajmniej tak myśle!
czytasz? Skomentuj! : >
+będzie nowa postać w "Bohaterowie"
dobranoc kotyyy :*
piątek, 10 sierpnia 2012
Rozdział 5
Chciałam zrobić Miley niespodzinkę więc poprosiłam chłopaków żeby zachowali ciszę co oni mozolnie starali się wykonać .Tak , starali się bo gdy tylko przyszła pora na wyjście z auta Niall wywalił się na chodnik nogi zostawiając w samochodzie.Harry błyskawicznie go podniósł i spytał :
-Co zobaczyłeś coś do jedzenia?-Na co wszyscy wybuchnęliśmy stłumionym śmiechem.Gdy już się opanowaliśmy spojrzałam na nich z powagą i powiedziałam wskazując mój dom:
-To ma być niespodzianka-Oni pokiwali głowami i ruszyli za mną.Jak najciszej otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.Wyglądało na to że moja siostra jest w kuchni i oczywiście ,śpiewa.Ja ruszyłam do kuchni ,lecz chłopcy stali jak wryci i rozglądali po cały domu .Szepnęłam do nich :
-Co jest ?-Oni spojrzeli na mnie jak na człowieka nienormalnego i odpowiedzieli :
-Jak to co jest ?Skąd wydobywa się ten piękny głos?-Nawet nie wiem kto zadał to pytanie ,bo w następnej chwili śpiew Miley ucichł ,a moja siostrzyczka stanęła w drzwiach kuchni i chyba nie wierzyła w to co zobaczyła bo stała z otwartymi szeroko oczami i uchylonymi ustami.Dopiero po chwili gdy Louis uśmiechnął się do niej i powiedział 'cześć' zaczęła zauważać co się dzieje .Wyprostowała się i poruszyła parę razy bezgłośnie ustami.Wszyscy przekrzywiliśmy głowy nie wiedząc co takiego powiedziała ,dopiero po chwili gdy zdołała skleić zdanie i wypowiedzieć je wyjąkała :
-czcześć -Odetchnęłam z ulgą bo myślałam ,że zacznie krzyczeć i zachowywać się tak jak wtedy kiedy zobaczyła Louisa.Atmosfera trochę się rozluźniła a ja powiedziałam :
-To jest Miley moja siostra .-Każdy podszedł do niej przedstawiając się i podając dłoń ,chociaż dobrze wiedzieli że jest ich fanką.Gdy ceremonia powitalna dobiegła końca poszłam w kierunku salonu i powiedziałam :
-Może w coś zagramy ?-Jakby w odpowiedzi na moje pytanie Miley przypięła konsole do telewizora , i zaczęła szukać płyt z grami.Wszyscy oprócz Lou poszli za nią i rozsiedli się wygodnie na kanapie co chwilę się przepychając .Louis spojrzał na mnie i rzekł :
-Całkiem nieźle zareagowała -i nie dając mi odpowiedzieć ciągnął dalej-Twoja siostra ma niesamowity głos .-Ja kiwnęłam głową i dołączyliśmy do reszty.Graliśmy w jakieś wyścigi .Ja z Lou ,oczywiście przegrałam na co on uśmiechnął się i powiedział :
-Nie przejmuj się ,będziemy mieć więcej czasu żeby cię podszkolić-Sam chyba nie wiedział do końca że powiedział zapewne to ,o czym myślał.Reszta spojrzała na nas znacząco i zaczęła buczeć a w następnej chwili skakali śpiewając 'Louis i Suze ,Louis i Suze marchewkowa miłość' zmieszałam się lekko ale Lou wydawał się być rozbawiony całą tą sytuacją.Gdy się już uspokoili opadli na kanapę i Miley rzekła :
-Może zagramy w butelkę ?-Wszyscy przytaknęliśmy i usiedliśmy na ziemi.Pierwszy kręcił Zayn wypadło na Harrego ,który dostał za zadanie wyprostować włosy.Loczek oburzył się i stanowczo zaprzeczył więc Zayn musiał wymyślić coś innego po chwili z ust mulata padło wyzwanie:
-Pocałuj Suze.-Harry spojrzał na mnie pytający wzrokiem lecz nie zdążył zadać pytania czy się zgadzam ,bo Louis powiedział sztywnym tonem :
-Nie ma mowy-Wszyscy spojrzeliśmy na niego zaskoczeni .Siedział wyprostowany z rozzłoszczoną miną .Zayn uśmiechnął się znacząco i rzekł:
-Skoro zabraniasz zrobienia tego Harremu ,sam musisz wykonać jego zadanie-po czym puścił do mnie oczko.Ponownie spojrzałam na Louisa i zobaczyłam ,że po raz pierwszy od kąd go poznałam był zmieszany .Lou spojrzał na mnie i spytał:
-Suze czy mogę Cię pocałować?-Ja kiwnęłam głową .Louis zbliżył się do mnie ,nasze usta dzielił zaledwie centymetr,zaczęłam oddychać szybciej ,aż nagle otworzyły się drzwi wejściowe .
.........................................................
Tak,tak wiem ,że zaprzeczam sama sobie ,bo pisałam że rozdział będzie w przyszłym tygodniu ,ale wtedy nie dałabym rady ,więc jest teraz:)
Taki pisany na szybko ,mam nadzieję ,że się spodoba.
Następny nie wiem kiedy także ten tego no .
-Co zobaczyłeś coś do jedzenia?-Na co wszyscy wybuchnęliśmy stłumionym śmiechem.Gdy już się opanowaliśmy spojrzałam na nich z powagą i powiedziałam wskazując mój dom:
-To ma być niespodzianka-Oni pokiwali głowami i ruszyli za mną.Jak najciszej otworzyłam drzwi i weszliśmy do środka.Wyglądało na to że moja siostra jest w kuchni i oczywiście ,śpiewa.Ja ruszyłam do kuchni ,lecz chłopcy stali jak wryci i rozglądali po cały domu .Szepnęłam do nich :
-Co jest ?-Oni spojrzeli na mnie jak na człowieka nienormalnego i odpowiedzieli :
-Jak to co jest ?Skąd wydobywa się ten piękny głos?-Nawet nie wiem kto zadał to pytanie ,bo w następnej chwili śpiew Miley ucichł ,a moja siostrzyczka stanęła w drzwiach kuchni i chyba nie wierzyła w to co zobaczyła bo stała z otwartymi szeroko oczami i uchylonymi ustami.Dopiero po chwili gdy Louis uśmiechnął się do niej i powiedział 'cześć' zaczęła zauważać co się dzieje .Wyprostowała się i poruszyła parę razy bezgłośnie ustami.Wszyscy przekrzywiliśmy głowy nie wiedząc co takiego powiedziała ,dopiero po chwili gdy zdołała skleić zdanie i wypowiedzieć je wyjąkała :
-czcześć -Odetchnęłam z ulgą bo myślałam ,że zacznie krzyczeć i zachowywać się tak jak wtedy kiedy zobaczyła Louisa.Atmosfera trochę się rozluźniła a ja powiedziałam :
-To jest Miley moja siostra .-Każdy podszedł do niej przedstawiając się i podając dłoń ,chociaż dobrze wiedzieli że jest ich fanką.Gdy ceremonia powitalna dobiegła końca poszłam w kierunku salonu i powiedziałam :
-Może w coś zagramy ?-Jakby w odpowiedzi na moje pytanie Miley przypięła konsole do telewizora , i zaczęła szukać płyt z grami.Wszyscy oprócz Lou poszli za nią i rozsiedli się wygodnie na kanapie co chwilę się przepychając .Louis spojrzał na mnie i rzekł :
-Całkiem nieźle zareagowała -i nie dając mi odpowiedzieć ciągnął dalej-Twoja siostra ma niesamowity głos .-Ja kiwnęłam głową i dołączyliśmy do reszty.Graliśmy w jakieś wyścigi .Ja z Lou ,oczywiście przegrałam na co on uśmiechnął się i powiedział :
-Nie przejmuj się ,będziemy mieć więcej czasu żeby cię podszkolić-Sam chyba nie wiedział do końca że powiedział zapewne to ,o czym myślał.Reszta spojrzała na nas znacząco i zaczęła buczeć a w następnej chwili skakali śpiewając 'Louis i Suze ,Louis i Suze marchewkowa miłość' zmieszałam się lekko ale Lou wydawał się być rozbawiony całą tą sytuacją.Gdy się już uspokoili opadli na kanapę i Miley rzekła :
-Może zagramy w butelkę ?-Wszyscy przytaknęliśmy i usiedliśmy na ziemi.Pierwszy kręcił Zayn wypadło na Harrego ,który dostał za zadanie wyprostować włosy.Loczek oburzył się i stanowczo zaprzeczył więc Zayn musiał wymyślić coś innego po chwili z ust mulata padło wyzwanie:
-Pocałuj Suze.-Harry spojrzał na mnie pytający wzrokiem lecz nie zdążył zadać pytania czy się zgadzam ,bo Louis powiedział sztywnym tonem :
-Nie ma mowy-Wszyscy spojrzeliśmy na niego zaskoczeni .Siedział wyprostowany z rozzłoszczoną miną .Zayn uśmiechnął się znacząco i rzekł:
-Skoro zabraniasz zrobienia tego Harremu ,sam musisz wykonać jego zadanie-po czym puścił do mnie oczko.Ponownie spojrzałam na Louisa i zobaczyłam ,że po raz pierwszy od kąd go poznałam był zmieszany .Lou spojrzał na mnie i spytał:
-Suze czy mogę Cię pocałować?-Ja kiwnęłam głową .Louis zbliżył się do mnie ,nasze usta dzielił zaledwie centymetr,zaczęłam oddychać szybciej ,aż nagle otworzyły się drzwi wejściowe .
.........................................................
Tak,tak wiem ,że zaprzeczam sama sobie ,bo pisałam że rozdział będzie w przyszłym tygodniu ,ale wtedy nie dałabym rady ,więc jest teraz:)
Taki pisany na szybko ,mam nadzieję ,że się spodoba.
Następny nie wiem kiedy także ten tego no .
środa, 8 sierpnia 2012
Rozdział 4
-Dobra,dobra teraz ty!-Po czym delikatnie włożyłam mu do buzi owoc.Lou skrzywił się i rzekł skwaszony :
-Cytryna!-Ja kiwnęłam głową i grzecznie czekałam na swoją kolej.Zemknęłam oczy i poczułam że Louis wkłada mi do buzi marchewkę .Ten smak rozpoznam wszędzie ,zanim zamknęłam buzię wykrzyknęłam :
-Marchewka!-Chłopak zrobił wielki oczy po czym powiedział podekscytowany :
-Tak! Czy nie uważasz ,że to najcudowniejsze warzywo świata?-Ja uśmiechnęłam się promiennie ,po czym kiwnęłam głową.Lou z uznaniem pokiwał głową po czym spytał :
-Może zawołamy Liama żeby zrobił jakąś kolację - Ja uniosłam brew i spytałam :
-Po co nam Liam ? Nie możemy sami?-On tylko wzruszył ramionami i krzyknął :
-Ejj ,ogarnijcie dom .Ja zrobię kolacje!-Z pokoju dało się usłyszeć jęki ,ale nie wiedziałam czy z powodu tego że mają sprzątać ,czy zniechęciła ich wizja zjedzenia kolacji zrobionej przez Louisa.Zaczęłam szukać mąki ,gdy nagle znad framugi drzwi wyłoniła się głowa Nialla z pytaniem:
-Co dziś jemy?Naprawdę ma to ugotować Lou?-Gdy zadawał te pytania w jego głosie słychać było rozpacz.Chyba jedzenie u niego było na pierwszym miejscu.Zachichotałam i odpowiedziałam mu :
-Naleśniki i wydaję mi się ,że lepiej dla wszystkich będzie jeśli ja to zrobię -Blondyn uśmiechnął się z zadowoleniem ,a Louis rzekł z udawanym oburzeniem :
-Jak możesz?! Jestem naprawdę świetnym kucharzem - Niall spojrzał na niego unosząc brwii ,a ja odrzekłam przepraszającym tonem :
-Przepraszam najmocnej .Czy mógłbyś mi pomóc z tym ciastem?-Lou podszedł do mnie wyjmując mi z rąk mąkę i wsypując ją do miski.Oczywiście wsypał o jakieś hmm kilo za dużo ?Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić wlał do miski karton mleka.Już chciał iść po olej gdy chwyciłam go za rękę i wypaliłam :
-Wiesz ja się tym lepiej zajmę .-On wzruszył ramionami i spojrzał na nasze dłonie ,ja zarumieniłam się lekko i puściłam go mówiąc :
-Jest w tym domu coś takiego jak jajka ?-Podszedł do lodówki wyjął 4 jajka .W tym momencie do kuchni ponownie wpadł blondynek .Podszedł do nas i powiedział :
-Możecie się pośpieszyć? Głodny jestem-Lou uniósł brew i odpowiedział:
-Niall żarłoku,przed chwilą jadłeś kanapkę !-Niall spuścił głowę zrobił smutną minę i wyszedł z kuchni .Ja zajęłam się robieniem ciasta ,a Louis pomagał chłopakom ogarnąć domu.Po godzinie wszystko było już gotowe jako pierwszy oczywiście wyczuł to Niall bo pojawił się w kuchni uśmiechnięty od ucha do ucha .Po chwili zlecieli się wszycy i naleśniki zniknęły w 15 minut.Lou z Liamem zaczęli sprzątać po stole ,a gdy próbowałam im pomóc zadzwonił mój telefon.Wyszłam do innego pokoju i odebrałam .
*Rozmowa*
-Halo?
-Cześć ,jak się bawisz ,co robicie ,gdzie Cię zabrał ?-Po nawale pytań zorientowałam się ,że rozmawiam z Miley.Westchnęłam i odpowiedziałam :
-No teraz jesteśmy w ich domu
-Co masz na myśli mówiąc ich ?-W głosie mojej siostry dało się słyszeć podekscytowanie.
-One Direction .-Mogłam się domyślić co się stanie .Miley zaczęła piszczeć i błagać mnie :
-Suzee proszę weź mi autograf ,proszęę już nie będziesz musiała słuchać moich porannych piosenek tylko proszęę weź autograf.-Pomyślałam że to kusząca propozycja więc powiedziałam :
-Zobaczę co da się zrobić -I nie chcąc słuchać dalszych pisków mojej siostry rozłączyłam się.Wróciłam z powrotem do kuchni gdzie zastałam chłopaków siedzących przy stole i śmiejących się.Usiadłam obok Harrego i powiedziałam :
-Słuchajcie bo jest sprawa . Moja młodsza siostra jest waszą fanką i prosi o autograf.-Chłopcy uśmiechnęli się i zaczęli podpisywać się na kartce papieru . Gdy już każdy z nich się podpisał Zayn powiedział :
-Bardzo chętnie poznalibyśmy twoją siostrę.-Wszyscy pokiwali głowami ,a ja zamyśliłam się.Rodzice mieli wrócić dopiero za 2 dni więc dom jest pusty , w sumie dlaczego nie?
-No to jedziemy do mnie ! -Powiedziałam na co wszyscy zerwali się z krzeseł i ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.Liam przytrzymał Nialla za ramię i spojrzał zdegustowany na jego podkoszulek.Blondynek pobiegł schodami na górę po drodze krzycząc :
-Tylko zaczekajcie na mnie!-Wyszliśmy przed domu gdzie Louis zaczynał wsiadać do samochodu.Było nas trochę za dużo wiec ,co było nie zgodne z prawem w samochodzie znajdowało się 6 osób.Miejsce obok Lou z przodu zajął Harry ,więc ja wciśnięta między Zayna i Liama ,starałam się zachować zadowoloną minę.W końcu do samochodu wsiadł Niall z czystą już granatową koszulką i ruszyliśmy.
......................................................................
No i jest 4 ,jak dla mnie trochę nudny ale nic lepszego nie mogłam wymyślić :<
Miałam dodać go wieczorem ,ale tak się składa ,że jest mecz więc pojawił się teraz .
Następny w przyszłym tygodniu ; ).
-Cytryna!-Ja kiwnęłam głową i grzecznie czekałam na swoją kolej.Zemknęłam oczy i poczułam że Louis wkłada mi do buzi marchewkę .Ten smak rozpoznam wszędzie ,zanim zamknęłam buzię wykrzyknęłam :
-Marchewka!-Chłopak zrobił wielki oczy po czym powiedział podekscytowany :
-Tak! Czy nie uważasz ,że to najcudowniejsze warzywo świata?-Ja uśmiechnęłam się promiennie ,po czym kiwnęłam głową.Lou z uznaniem pokiwał głową po czym spytał :
-Może zawołamy Liama żeby zrobił jakąś kolację - Ja uniosłam brew i spytałam :
-Po co nam Liam ? Nie możemy sami?-On tylko wzruszył ramionami i krzyknął :
-Ejj ,ogarnijcie dom .Ja zrobię kolacje!-Z pokoju dało się usłyszeć jęki ,ale nie wiedziałam czy z powodu tego że mają sprzątać ,czy zniechęciła ich wizja zjedzenia kolacji zrobionej przez Louisa.Zaczęłam szukać mąki ,gdy nagle znad framugi drzwi wyłoniła się głowa Nialla z pytaniem:
-Co dziś jemy?Naprawdę ma to ugotować Lou?-Gdy zadawał te pytania w jego głosie słychać było rozpacz.Chyba jedzenie u niego było na pierwszym miejscu.Zachichotałam i odpowiedziałam mu :
-Naleśniki i wydaję mi się ,że lepiej dla wszystkich będzie jeśli ja to zrobię -Blondyn uśmiechnął się z zadowoleniem ,a Louis rzekł z udawanym oburzeniem :
-Jak możesz?! Jestem naprawdę świetnym kucharzem - Niall spojrzał na niego unosząc brwii ,a ja odrzekłam przepraszającym tonem :
-Przepraszam najmocnej .Czy mógłbyś mi pomóc z tym ciastem?-Lou podszedł do mnie wyjmując mi z rąk mąkę i wsypując ją do miski.Oczywiście wsypał o jakieś hmm kilo za dużo ?Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić wlał do miski karton mleka.Już chciał iść po olej gdy chwyciłam go za rękę i wypaliłam :
-Wiesz ja się tym lepiej zajmę .-On wzruszył ramionami i spojrzał na nasze dłonie ,ja zarumieniłam się lekko i puściłam go mówiąc :
-Jest w tym domu coś takiego jak jajka ?-Podszedł do lodówki wyjął 4 jajka .W tym momencie do kuchni ponownie wpadł blondynek .Podszedł do nas i powiedział :
-Możecie się pośpieszyć? Głodny jestem-Lou uniósł brew i odpowiedział:
-Niall żarłoku,przed chwilą jadłeś kanapkę !-Niall spuścił głowę zrobił smutną minę i wyszedł z kuchni .Ja zajęłam się robieniem ciasta ,a Louis pomagał chłopakom ogarnąć domu.Po godzinie wszystko było już gotowe jako pierwszy oczywiście wyczuł to Niall bo pojawił się w kuchni uśmiechnięty od ucha do ucha .Po chwili zlecieli się wszycy i naleśniki zniknęły w 15 minut.Lou z Liamem zaczęli sprzątać po stole ,a gdy próbowałam im pomóc zadzwonił mój telefon.Wyszłam do innego pokoju i odebrałam .
*Rozmowa*
-Halo?
-Cześć ,jak się bawisz ,co robicie ,gdzie Cię zabrał ?-Po nawale pytań zorientowałam się ,że rozmawiam z Miley.Westchnęłam i odpowiedziałam :
-No teraz jesteśmy w ich domu
-Co masz na myśli mówiąc ich ?-W głosie mojej siostry dało się słyszeć podekscytowanie.
-One Direction .-Mogłam się domyślić co się stanie .Miley zaczęła piszczeć i błagać mnie :
-Suzee proszę weź mi autograf ,proszęę już nie będziesz musiała słuchać moich porannych piosenek tylko proszęę weź autograf.-Pomyślałam że to kusząca propozycja więc powiedziałam :
-Zobaczę co da się zrobić -I nie chcąc słuchać dalszych pisków mojej siostry rozłączyłam się.Wróciłam z powrotem do kuchni gdzie zastałam chłopaków siedzących przy stole i śmiejących się.Usiadłam obok Harrego i powiedziałam :
-Słuchajcie bo jest sprawa . Moja młodsza siostra jest waszą fanką i prosi o autograf.-Chłopcy uśmiechnęli się i zaczęli podpisywać się na kartce papieru . Gdy już każdy z nich się podpisał Zayn powiedział :
-Bardzo chętnie poznalibyśmy twoją siostrę.-Wszyscy pokiwali głowami ,a ja zamyśliłam się.Rodzice mieli wrócić dopiero za 2 dni więc dom jest pusty , w sumie dlaczego nie?
-No to jedziemy do mnie ! -Powiedziałam na co wszyscy zerwali się z krzeseł i ruszyli w stronę drzwi wyjściowych.Liam przytrzymał Nialla za ramię i spojrzał zdegustowany na jego podkoszulek.Blondynek pobiegł schodami na górę po drodze krzycząc :
-Tylko zaczekajcie na mnie!-Wyszliśmy przed domu gdzie Louis zaczynał wsiadać do samochodu.Było nas trochę za dużo wiec ,co było nie zgodne z prawem w samochodzie znajdowało się 6 osób.Miejsce obok Lou z przodu zajął Harry ,więc ja wciśnięta między Zayna i Liama ,starałam się zachować zadowoloną minę.W końcu do samochodu wsiadł Niall z czystą już granatową koszulką i ruszyliśmy.
......................................................................
No i jest 4 ,jak dla mnie trochę nudny ale nic lepszego nie mogłam wymyślić :<
Miałam dodać go wieczorem ,ale tak się składa ,że jest mecz więc pojawił się teraz .
Następny w przyszłym tygodniu ; ).
niedziela, 5 sierpnia 2012
Rozdział 3
Nie pewnie wsiadłam do samochodu .Louis wszedł tuż za mną uśmiechając się z zadowoleniem.Usiadł naprzeciwko mnie i rzekł;
-Nie miej takiej wystraszonej miny, nie gryzę .-Ja uśmiechnęłam się lekko .Miałam małe problemy z zapięciem pasów ,więc Louis podszedł i mi pomógł .W końcu gdy sam zapiął pas samochód ruszył.Jechaliśmy rozmawiając wesoło .Po około godzinie dojechaliśmy na miejsce.Dzrzwi otworzyły się powoli i zobaczyłam kierowcę samochodu ,wysokiego i z poważną miną.Louis wysiadł i podał mi rękę ,którą ja uchwyciłam i wyszłam z samochodu.Moim oczom ukazał się cudowny widok. Na polanie pełnej zielonych traw i kwiatów stał olbrzymi balon .Louis spojrzał na mnie z wyczekiwanie na moją reakcję.Ja nic nie mówiąc rzuciłam mu się na szyję.Gdy w końcu odczepiłam się od niego spytał ;
-Czyli można powiedzieć ,że Ci się podoba ?-Ja spojrzała na niego i powiedziałam ;
-Oczywiście ,że tak!-Po tych słowach Lou chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę kolorowego balonu.Spojrzał na mnie i powiedział;
-Panie przodem-Uśmiechnęłam się do niego pogodnie ,i weszłam do balonu.Chwilę po mnie wszedł Louis .Nie wiedziałam co robił żeby balon ruszył więc gdy poczułam ,że odrywamy się od ziemi spojrzałam za siebie.Louis stał zaraz za mną więc gdy się obróciłam znalazłam z nim twarzą w twarz.Staliśmy tak chyba z pół minuty w końcu ja nie wytrzymałam wpatrywania się w te jego cudne oczy i odwróciłam wzrok.Zarumieniłam się lekko i rzekłam ,by przerwać ciszę ;
-Jak ładnie wygląda z tąd okolica .
-To jeszcze nic zobaczysz jak polecimy dalej.-Ja uśmiechnęłam się ,i westchnęłam.Bardzo polubiłam Louisa ,ale nic o nim nie wiedziałam oprócz tego że śpiewa w One Direction.Nagle usłyszałam zza siebie że Lou nuci jakąś piosenkę ,podszedł do mnie i zaczął śpiewać .Miał naprawdę piękny głos .Już rozumiałam ,za co te wszystkie fanki tak go kochają.Gdy śpiewał ,wydawał się być taki hm... magiczny?Nie umiałam tego inaczej opisać.Wydawało mi się że stanął czas,gdy Louis stał obok mnie śpiewając a poza tym otaczały mnię piękne widoki czułam że nic więcej nie jest mi do szczęścia potrzebne.Gdy skończył uśmiechnął się do mnie i oparł o kosz balonu .Spojrzałam na niego szklącym wzrokiem i powiedziałam ;
-Nawet nie wiesz jak Ci dziękuję.Tutaj jest wspaniale.Zawsze marzyłam żeby polatać balonem.-On uśmiechnął się od ucha do ucha i rzekł;
-Miło mi słyszeć ,że spełniłem twoje marzenie ,zdradzisz mi może jeszcze jakieś?
-No wiesz ,w dzieciństwie zawsze chciałam być księżniczką.-On wybuchnął śmiechem i odpowiedział ;
-To trochę trudne do zrobienia ,ale postaram się.-Uśmiechnęłam się promiennie i szepnęła;
-Powodzenia-Spojrzał na zegarek i powiedział;
-Jest już 17 może pójdziemy coś zjeść ?-Ja przytaknęłam i po raz ostatni zapewne spojrzałam na otaczjące mnie widoki.W wodzie odbijał się blask słońca ,otaczające nas łąki stały się kolorowymi plamami .Nagle poczułam że balon opada na ziemię.Wylądowaliśmy dokładnie w tym samym miejscu z którego wylecieliśmy.Louis wyskoczył z balonu podał mi rękę i poszliśmy w stronę samochodu.Tym razem Louis usiadł obok mnie co chwile robiąc głupie miny na co reagowałam śmiechem.W pewnym momencie spytałam;
-Louis ,gdzie jedziemy?
-Do mojego domu powinnaś poznać reszte zespółu.-Uśmiechnęłam się i powiedziałam sarkastycznie;
-No wiesz moim wielkim marzeniem było paznanie One Direction ,chyba umrę z podniecenia-Udałam że mdleje ,na co Louis zaczął mnie gilgotać czego nie wytrzymałam i chichrałam się jak nienormalna.Zaczęłam wyjąkiwać;
-Louis ,przeeestań, proooszę.-On zastanowił się i powiedział;
-Przestanę ,ale coś za coś.-kiwnęłam głową i odpowiedziałam ;
-Co tylko zechcesz tylko proszę przeeestań.-Lou uśmiechnął się i rzekł ;
-Chcę buziaka .- Podniosłam się i pocałowałam go w policzek,momentalnie opuścił ręce z moich żeber i usiadł wygodniej zadowolony .Chwilę później powiedział ;
-Chyba zacznę to robić częściej.-Ja zarumieniłam się lecz nie zdążyłam nic powiedzieć bo samochód zatrzymał się .Louis ponownie wyskoczył z samochodu i podał mi rękę.Chwilę potem staliśmy przed wielkim domem oświetlonym z każdej strony.Spojrzałam na Lou on uśmiechnął się delikatnie po czym poszliśmy w stronę domu.Wyciągnął klucze i otworzył drzwi .To co tam zobaczyłam uszkodziło moją psychikę .Na kanapie leżał jakiś blondyn z kanapką w buzi i ketchupem na koszulce.Koło stołu leżał chłopak z kręconymi włosami w które wplątał się makaron.A na środku pokoju chłopak z ciemną karnacją stał trzymając w ręku jakąs gazete i krzycząc 'muszę mieć ten lakier do włosów'.Gdy nareszcie nas zauważyli ,chłopak z makaronem we włosach wstał błyskawicznie wyszczerzył zęby i rzekł;
-Cześć.Louis nie uprzedziłeś nas ,że będziemy mieć gościa.-Nagle na ziemię spadł makaron chłopak spojrzał w górę jakby spodziewając się że makaron spadł z sufitu.Nie zobaczył tam nic ciekawego więc popatrzył na nas pytającym wzrokiem,Ja pogładziłam się po włosach ,a on po chwili zrobił to samo nagle chyba wyczuł ,że makaron spadł właśnie z jego głowy bo krzyknął ;
-Liam! Zabiję Ci!-Wbiegł schodami na górę i zaczął przeszukiwać pokoje.Następny podszedł od nas mulat i powiedział ;
-Hej jestem Zayn tamten z makaronem to Harry ,a na kanapie leży Niall .-przypomniały mi się słowa Jasmine.Nie ważne teraz mam Louisa ,miałam tylko poznać resztę zespołu ,a tu z tego co wiedziałam od Miley i Jas brakowało jeszcze kogoś . Nagle jakiś chłopak zbiegł ze schodów ,a za nim Harry krzycząc ;
-Pożałujesz tego!-Nagle chłopak upadł na kanapę co spowodowało ,że Niall obudził się wypluwając na ziemię swoją kanapkę .Blondynek podniósł się i rzekł z rozpaczą ;
-Tylko nie moja kanapka !-Obrócił się za siebie i zobaczył mnie i Louisa .Nie zważając na to ,że podkoszulek nadal miał cały brudny z katchupu podszedł do nas i powiedział radośnie podając mi rękę;
-Cześć jestem Niall .A ty jesteś ..?
-Suze -odpowiedział za mnie Louis.Rozejrzałam się .W tym domu panował okropny bałagan wszędzie pełno było resztek jedzenia i papierków po słodyczach .Lou spojrzał na mnię i rzekł ;
-Chodźmy do kuchni.
..........................................................................
To tyle na dziś ,nie jestem za bardzo zadowolona ,ale obiecuję że się poprawie ;).
Nie wiem kiedy napisze następny ,postaram się jak najszybciej;).
Przepraszam za wszystkie błędy.
+ Czytasz ?skomentuj! :>
-Nie miej takiej wystraszonej miny, nie gryzę .-Ja uśmiechnęłam się lekko .Miałam małe problemy z zapięciem pasów ,więc Louis podszedł i mi pomógł .W końcu gdy sam zapiął pas samochód ruszył.Jechaliśmy rozmawiając wesoło .Po około godzinie dojechaliśmy na miejsce.Dzrzwi otworzyły się powoli i zobaczyłam kierowcę samochodu ,wysokiego i z poważną miną.Louis wysiadł i podał mi rękę ,którą ja uchwyciłam i wyszłam z samochodu.Moim oczom ukazał się cudowny widok. Na polanie pełnej zielonych traw i kwiatów stał olbrzymi balon .Louis spojrzał na mnie z wyczekiwanie na moją reakcję.Ja nic nie mówiąc rzuciłam mu się na szyję.Gdy w końcu odczepiłam się od niego spytał ;
-Czyli można powiedzieć ,że Ci się podoba ?-Ja spojrzała na niego i powiedziałam ;
-Oczywiście ,że tak!-Po tych słowach Lou chwycił mnie za rękę i poprowadził w stronę kolorowego balonu.Spojrzał na mnie i powiedział;
-Panie przodem-Uśmiechnęłam się do niego pogodnie ,i weszłam do balonu.Chwilę po mnie wszedł Louis .Nie wiedziałam co robił żeby balon ruszył więc gdy poczułam ,że odrywamy się od ziemi spojrzałam za siebie.Louis stał zaraz za mną więc gdy się obróciłam znalazłam z nim twarzą w twarz.Staliśmy tak chyba z pół minuty w końcu ja nie wytrzymałam wpatrywania się w te jego cudne oczy i odwróciłam wzrok.Zarumieniłam się lekko i rzekłam ,by przerwać ciszę ;
-Jak ładnie wygląda z tąd okolica .
-To jeszcze nic zobaczysz jak polecimy dalej.-Ja uśmiechnęłam się ,i westchnęłam.Bardzo polubiłam Louisa ,ale nic o nim nie wiedziałam oprócz tego że śpiewa w One Direction.Nagle usłyszałam zza siebie że Lou nuci jakąś piosenkę ,podszedł do mnie i zaczął śpiewać .Miał naprawdę piękny głos .Już rozumiałam ,za co te wszystkie fanki tak go kochają.Gdy śpiewał ,wydawał się być taki hm... magiczny?Nie umiałam tego inaczej opisać.Wydawało mi się że stanął czas,gdy Louis stał obok mnie śpiewając a poza tym otaczały mnię piękne widoki czułam że nic więcej nie jest mi do szczęścia potrzebne.Gdy skończył uśmiechnął się do mnie i oparł o kosz balonu .Spojrzałam na niego szklącym wzrokiem i powiedziałam ;
-Nawet nie wiesz jak Ci dziękuję.Tutaj jest wspaniale.Zawsze marzyłam żeby polatać balonem.-On uśmiechnął się od ucha do ucha i rzekł;
-Miło mi słyszeć ,że spełniłem twoje marzenie ,zdradzisz mi może jeszcze jakieś?
-No wiesz ,w dzieciństwie zawsze chciałam być księżniczką.-On wybuchnął śmiechem i odpowiedział ;
-To trochę trudne do zrobienia ,ale postaram się.-Uśmiechnęłam się promiennie i szepnęła;
-Powodzenia-Spojrzał na zegarek i powiedział;
-Jest już 17 może pójdziemy coś zjeść ?-Ja przytaknęłam i po raz ostatni zapewne spojrzałam na otaczjące mnie widoki.W wodzie odbijał się blask słońca ,otaczające nas łąki stały się kolorowymi plamami .Nagle poczułam że balon opada na ziemię.Wylądowaliśmy dokładnie w tym samym miejscu z którego wylecieliśmy.Louis wyskoczył z balonu podał mi rękę i poszliśmy w stronę samochodu.Tym razem Louis usiadł obok mnie co chwile robiąc głupie miny na co reagowałam śmiechem.W pewnym momencie spytałam;
-Louis ,gdzie jedziemy?
-Do mojego domu powinnaś poznać reszte zespółu.-Uśmiechnęłam się i powiedziałam sarkastycznie;
-No wiesz moim wielkim marzeniem było paznanie One Direction ,chyba umrę z podniecenia-Udałam że mdleje ,na co Louis zaczął mnie gilgotać czego nie wytrzymałam i chichrałam się jak nienormalna.Zaczęłam wyjąkiwać;
-Louis ,przeeestań, proooszę.-On zastanowił się i powiedział;
-Przestanę ,ale coś za coś.-kiwnęłam głową i odpowiedziałam ;
-Co tylko zechcesz tylko proszę przeeestań.-Lou uśmiechnął się i rzekł ;
-Chcę buziaka .- Podniosłam się i pocałowałam go w policzek,momentalnie opuścił ręce z moich żeber i usiadł wygodniej zadowolony .Chwilę później powiedział ;
-Chyba zacznę to robić częściej.-Ja zarumieniłam się lecz nie zdążyłam nic powiedzieć bo samochód zatrzymał się .Louis ponownie wyskoczył z samochodu i podał mi rękę.Chwilę potem staliśmy przed wielkim domem oświetlonym z każdej strony.Spojrzałam na Lou on uśmiechnął się delikatnie po czym poszliśmy w stronę domu.Wyciągnął klucze i otworzył drzwi .To co tam zobaczyłam uszkodziło moją psychikę .Na kanapie leżał jakiś blondyn z kanapką w buzi i ketchupem na koszulce.Koło stołu leżał chłopak z kręconymi włosami w które wplątał się makaron.A na środku pokoju chłopak z ciemną karnacją stał trzymając w ręku jakąs gazete i krzycząc 'muszę mieć ten lakier do włosów'.Gdy nareszcie nas zauważyli ,chłopak z makaronem we włosach wstał błyskawicznie wyszczerzył zęby i rzekł;
-Cześć.Louis nie uprzedziłeś nas ,że będziemy mieć gościa.-Nagle na ziemię spadł makaron chłopak spojrzał w górę jakby spodziewając się że makaron spadł z sufitu.Nie zobaczył tam nic ciekawego więc popatrzył na nas pytającym wzrokiem,Ja pogładziłam się po włosach ,a on po chwili zrobił to samo nagle chyba wyczuł ,że makaron spadł właśnie z jego głowy bo krzyknął ;
-Liam! Zabiję Ci!-Wbiegł schodami na górę i zaczął przeszukiwać pokoje.Następny podszedł od nas mulat i powiedział ;
-Hej jestem Zayn tamten z makaronem to Harry ,a na kanapie leży Niall .-przypomniały mi się słowa Jasmine.Nie ważne teraz mam Louisa ,miałam tylko poznać resztę zespołu ,a tu z tego co wiedziałam od Miley i Jas brakowało jeszcze kogoś . Nagle jakiś chłopak zbiegł ze schodów ,a za nim Harry krzycząc ;
-Pożałujesz tego!-Nagle chłopak upadł na kanapę co spowodowało ,że Niall obudził się wypluwając na ziemię swoją kanapkę .Blondynek podniósł się i rzekł z rozpaczą ;
-Tylko nie moja kanapka !-Obrócił się za siebie i zobaczył mnie i Louisa .Nie zważając na to ,że podkoszulek nadal miał cały brudny z katchupu podszedł do nas i powiedział radośnie podając mi rękę;
-Cześć jestem Niall .A ty jesteś ..?
-Suze -odpowiedział za mnie Louis.Rozejrzałam się .W tym domu panował okropny bałagan wszędzie pełno było resztek jedzenia i papierków po słodyczach .Lou spojrzał na mnię i rzekł ;
-Chodźmy do kuchni.
..........................................................................
To tyle na dziś ,nie jestem za bardzo zadowolona ,ale obiecuję że się poprawie ;).
Nie wiem kiedy napisze następny ,postaram się jak najszybciej;).
Przepraszam za wszystkie błędy.
+ Czytasz ?skomentuj! :>
sobota, 4 sierpnia 2012
Rozdział 2
Zaczęłam krzyczeć, piszczeć, a Louis próbował mnie uspokajać.
-Suze! Suze! Uspokój się! To tylko psychofanki!
-Jeny! One nie dają wam wogóle prywatności!
-No niestety, takie życie.. Czekaj, rozdam parę autografów i wrócę do Ciebie chyba, że chcesz iść ze mną?
-Nie, zaczekam tutaj na Ciebie
-Dobrze - pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę tych dziewczyn. Patrzyłam na niego, jak robił sobie zdjęcia z fankami. Widać, że lubił to. Rozdawać autografy, strzelać słit fotki. Nie wiem czy mogłabym to nazwać pracą. Raczej.. pasją. Zaczęło się robić zimno. Usiadłam na ławce i wtuliłam się sama w siebie. Po 5 minutach doszedł do mnie Lou i ściągnął swój uroczy sweter w paski. Uwielbiałam je!
-Dziękuję. Idziemy już?
-Idziemy! - szliśmy krętą drogą w parku, żadne z nas nie odważyło się czegoś powiedzieć, patrzyliśmy na piękne niebo i rozświetlone po nim złote gwiazdy. Myślałam o Louisie. Podobał mi się. Sprawiał wrażenie takiego opiekuńczego, zmysłowego, pełnego humoru faceta. Pociągały mnie jego oczy. Śliczne błękitno-szare wyrażały w sobie emocje. Potrafiłam z nich odczytać każde słowo. Jego głos sprawiał, że drgały we mnie wszystkie komórki, a serce podchodziło do gardła. Nie umiałam tego opanować. Co się ze mną dzieje? W tym momencie przypomniałam sobie o imprezie. Bałam się zapytać, ale wkońcu się przełamałam i przerwałam tą ciszę między nami:
-Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?
-Szczerze mówiąc to nie! Wiem, że była to najlepsza impreza. Tam Cię właśnie poznałem. Nie byliśmy jeszcze wtedy pijani, a potem już naprawdę nie wiem co sie działo.
I znowu nastała błoga cisza. Znów te same myśli i te same wspomnienia. W końcu doszliśmy do mojego domu. Lou odprowadził mnie pod same drzwi, ja oddałam mu ten kochany sweter i podziękowałam za bardzo miły wieczór. To było szczere.
-Nigdy jeszcze się tak dobrze nie bawiłam. Dziękuję - pocałowałam go w policzek
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Przyjdę tu jutro około 15. Zgoda?
-Okej! A jaka ta niespodzianka?
-Jeśli Ci powiem to nie będzie już niespodzianka, nie uważasz?
-No tak, tak. Ale przecież możesz powiedzieć!
-Oooo, nie! Tak dobrze nie będzie, zobaczymy się jutro - pocałował mnie w policzek i odszedł cały czas odwracając się w moją stronę. Stałam jak zamurowana przed domem i patrzyłam się w jego stronę uśmiechając się.
Weszłam do domu gdzie czekała już na mnie Jasmine. W sumie to nie czekała. Leżała na kanapie plackiem i spała z włączonym telewizorem. Nie chciałam jej już budzić dlatego zgasiłam telewizor, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Po znakomitym dniu pełnym wrażeń zasnęłam.
Obudziłam się koło 11 i niczym skowronek pobiegłam do kuchni po coś na ząb. Przy stole czekała na mnie Jasmine z pytającą miną. Zrobiłam sobie tosty i gorącą herbatę, po czym usiadłam koło niej i gapiłam się w jej czekoladowe oczy.
-Będziesz się tak wlepiać we mnie? Opowiadaj a nie!
-Ale co mam Ci opowiadać? - zapytałam udając, że nie wiem o czym mówi i chyba mi to nie wyszło, bo popatrzyła na mnie z wyrzutem.
-Oj, dobra no! Było mega! Louis jest uroczy, przystojny i bardzo kochany.
W 10 minutach opowiedziałam jej wszystko, a ona umierała! Była zafascynowana całą sytuacją.
- I co? Zabiera Cię dziś gdzieś?
- O 15 będzie tutaj. Jakaś niespodzianka
-Ty to masz dziewczyno farta!- Uśmiechnęła się promiennie , przyglądając mi się .Ja ugryzłam kawałek tosta po czym spytałam ;
-A jak ty spędziłaś wczorajszy wieczór ?-Jas prychnęła i odpowiedziała;
-Oglądałam tv, jadłam ,rozmawiałam z Miley.
-A tak właściwie to gdzie jest moja siostrzyczka?-Jakby w odpowiedzi na te słowa z góry doszedł mnie dźwięk piosenki 'I want' której moja siostra słuchała każdego ranka.Po chwili do kuchni wbiegła Miley w szampańskim humorze.Chwyciła za miotłę i zaczęła śpiewać do jej końca na co ja i moja przyjaciółka wybuchnęłyśmy śmiechem.Gdy utwór się skończył Miley,siadła na krześle i rzekła pogodnie ;
-Dzień dobry!
-No witaj śpiochu-powitała ją Jasmin .Teraz z głośników na górze leciała jakaś inna piosenka z tego co się domyśliłam również należała do One Direction .Miley wstała z krzesła i spytała;
-Komu jajecznicę ?-Jasmin podniosła ręką do góry po czym rzekła ;
-Tylko wiesz słońce, chciałabym jeszcze trochę pożyć więc może ci pomogę?-Moja siostra westchnęła i odpowiedziała ;
-Ależ proszę -po czym uśmiechnęła się i zaczęła szukać patelni .Spojrzałam na zegarek i przeżyłam szok 12;30 , wstałam z krzesła i powiedziałam do dziewczyn ;
-Idę się przygotować -Jasmin uśmiechnęła się ,a Miley spytała ;
-Na co ?-Lecz ja nie odpowiedziałam na to pytanie bo już pędziłam schodami na górę.Wpadłam do pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafę .Nie wiedziałam jaką niespodziankę szykował mi Louis więc postanowiłam ubrać się wygodnie ,a że było dziś trochę wietrznie mój wybór padł na TO.Wparowałam do łazienki wzięłam prysznic,umyłam głowę .Po chwili w akcję wkroczyła suszarka .Przebrałam się spletłam włosy w warkocz i zbiegłam schodami na dół.W kuchni siedziała Miley ,nie zdążyła nic powiedzieć gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.Już miałam iść otworzyć,gdy moja siostra podbiegła do drzwi pierwsza i nacisnęła klamkę .To co potem się stało można by nazwać komedią.Miley stanęła jak wryta w drzwiach i gapiła się na gościa z otwartą buzią.Gdy dotarło do niej komu otworzyła drzwi zaczęła krzyczeć;
-aaaaa to Louis ,to jest Louis!Suze to Louis z One Direction!-Po czym skoczyła na niego z taką radością że upadli na ziemię .Miley poczerwieniała i rzekła ;
-Ja ... przepraszam.-Louis zaczął śmiać się z mojej głupiutkiej siostrzyczki a ja powiedziałam ;
-Louis to moja młodsza siostra Miley ,jak widzisz jest waszą wielką fanką.-Chłopak uśmiechnął się i podał jej rękę na co ona zareagowała wsydliwym uśmiechem i uścisnęła ją niepewnie.Gdy już się poznali Lou rzekł ;
-Gotowa ?
-Tak możemy iść .-Uśmiechnęłam się do siostry ,po czym delikatnie pocałowałam Louisa w policzek na powitanie i wyszliśmy.Chłopak uśmiechnął się i powiedział ;
-Zapraszam do samochodu-ja popatrzyłam w kierunku który wskazywał ręką i mnie zamurowało.Na podjeździe koło mojego domu stała czarna limuzyna .Spojrzałam na niego niepewnie i spytałam ;
-Hm .. gdzie mnie zabierasz ?-On tylko uśmiechnął się tajemniczo chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wozu.
..................................................................
Ten rozdział zajął mi prawie cały dzień chciaż pisałam go na pół z Pauliną :D
Mam nadzieję że się spodoba ;)
Następny dodam jak będę mieć wenę twórczą .
Dobranoc :* .
-Suze! Suze! Uspokój się! To tylko psychofanki!
-Jeny! One nie dają wam wogóle prywatności!
-No niestety, takie życie.. Czekaj, rozdam parę autografów i wrócę do Ciebie chyba, że chcesz iść ze mną?
-Nie, zaczekam tutaj na Ciebie
-Dobrze - pocałował mnie w policzek i odszedł w stronę tych dziewczyn. Patrzyłam na niego, jak robił sobie zdjęcia z fankami. Widać, że lubił to. Rozdawać autografy, strzelać słit fotki. Nie wiem czy mogłabym to nazwać pracą. Raczej.. pasją. Zaczęło się robić zimno. Usiadłam na ławce i wtuliłam się sama w siebie. Po 5 minutach doszedł do mnie Lou i ściągnął swój uroczy sweter w paski. Uwielbiałam je!
-Dziękuję. Idziemy już?
-Idziemy! - szliśmy krętą drogą w parku, żadne z nas nie odważyło się czegoś powiedzieć, patrzyliśmy na piękne niebo i rozświetlone po nim złote gwiazdy. Myślałam o Louisie. Podobał mi się. Sprawiał wrażenie takiego opiekuńczego, zmysłowego, pełnego humoru faceta. Pociągały mnie jego oczy. Śliczne błękitno-szare wyrażały w sobie emocje. Potrafiłam z nich odczytać każde słowo. Jego głos sprawiał, że drgały we mnie wszystkie komórki, a serce podchodziło do gardła. Nie umiałam tego opanować. Co się ze mną dzieje? W tym momencie przypomniałam sobie o imprezie. Bałam się zapytać, ale wkońcu się przełamałam i przerwałam tą ciszę między nami:
-Pamiętasz coś z wczorajszej imprezy?
-Szczerze mówiąc to nie! Wiem, że była to najlepsza impreza. Tam Cię właśnie poznałem. Nie byliśmy jeszcze wtedy pijani, a potem już naprawdę nie wiem co sie działo.
I znowu nastała błoga cisza. Znów te same myśli i te same wspomnienia. W końcu doszliśmy do mojego domu. Lou odprowadził mnie pod same drzwi, ja oddałam mu ten kochany sweter i podziękowałam za bardzo miły wieczór. To było szczere.
-Nigdy jeszcze się tak dobrze nie bawiłam. Dziękuję - pocałowałam go w policzek
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Przyjdę tu jutro około 15. Zgoda?
-Okej! A jaka ta niespodzianka?
-Jeśli Ci powiem to nie będzie już niespodzianka, nie uważasz?
-No tak, tak. Ale przecież możesz powiedzieć!
-Oooo, nie! Tak dobrze nie będzie, zobaczymy się jutro - pocałował mnie w policzek i odszedł cały czas odwracając się w moją stronę. Stałam jak zamurowana przed domem i patrzyłam się w jego stronę uśmiechając się.
Weszłam do domu gdzie czekała już na mnie Jasmine. W sumie to nie czekała. Leżała na kanapie plackiem i spała z włączonym telewizorem. Nie chciałam jej już budzić dlatego zgasiłam telewizor, przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Po znakomitym dniu pełnym wrażeń zasnęłam.
Obudziłam się koło 11 i niczym skowronek pobiegłam do kuchni po coś na ząb. Przy stole czekała na mnie Jasmine z pytającą miną. Zrobiłam sobie tosty i gorącą herbatę, po czym usiadłam koło niej i gapiłam się w jej czekoladowe oczy.
-Będziesz się tak wlepiać we mnie? Opowiadaj a nie!
-Ale co mam Ci opowiadać? - zapytałam udając, że nie wiem o czym mówi i chyba mi to nie wyszło, bo popatrzyła na mnie z wyrzutem.
-Oj, dobra no! Było mega! Louis jest uroczy, przystojny i bardzo kochany.
W 10 minutach opowiedziałam jej wszystko, a ona umierała! Była zafascynowana całą sytuacją.
- I co? Zabiera Cię dziś gdzieś?
- O 15 będzie tutaj. Jakaś niespodzianka
-Ty to masz dziewczyno farta!- Uśmiechnęła się promiennie , przyglądając mi się .Ja ugryzłam kawałek tosta po czym spytałam ;
-A jak ty spędziłaś wczorajszy wieczór ?-Jas prychnęła i odpowiedziała;
-Oglądałam tv, jadłam ,rozmawiałam z Miley.
-A tak właściwie to gdzie jest moja siostrzyczka?-Jakby w odpowiedzi na te słowa z góry doszedł mnie dźwięk piosenki 'I want' której moja siostra słuchała każdego ranka.Po chwili do kuchni wbiegła Miley w szampańskim humorze.Chwyciła za miotłę i zaczęła śpiewać do jej końca na co ja i moja przyjaciółka wybuchnęłyśmy śmiechem.Gdy utwór się skończył Miley,siadła na krześle i rzekła pogodnie ;
-Dzień dobry!
-No witaj śpiochu-powitała ją Jasmin .Teraz z głośników na górze leciała jakaś inna piosenka z tego co się domyśliłam również należała do One Direction .Miley wstała z krzesła i spytała;
-Komu jajecznicę ?-Jasmin podniosła ręką do góry po czym rzekła ;
-Tylko wiesz słońce, chciałabym jeszcze trochę pożyć więc może ci pomogę?-Moja siostra westchnęła i odpowiedziała ;
-Ależ proszę -po czym uśmiechnęła się i zaczęła szukać patelni .Spojrzałam na zegarek i przeżyłam szok 12;30 , wstałam z krzesła i powiedziałam do dziewczyn ;
-Idę się przygotować -Jasmin uśmiechnęła się ,a Miley spytała ;
-Na co ?-Lecz ja nie odpowiedziałam na to pytanie bo już pędziłam schodami na górę.Wpadłam do pokoju i zaczęłam przeszukiwać szafę .Nie wiedziałam jaką niespodziankę szykował mi Louis więc postanowiłam ubrać się wygodnie ,a że było dziś trochę wietrznie mój wybór padł na TO.Wparowałam do łazienki wzięłam prysznic,umyłam głowę .Po chwili w akcję wkroczyła suszarka .Przebrałam się spletłam włosy w warkocz i zbiegłam schodami na dół.W kuchni siedziała Miley ,nie zdążyła nic powiedzieć gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.Już miałam iść otworzyć,gdy moja siostra podbiegła do drzwi pierwsza i nacisnęła klamkę .To co potem się stało można by nazwać komedią.Miley stanęła jak wryta w drzwiach i gapiła się na gościa z otwartą buzią.Gdy dotarło do niej komu otworzyła drzwi zaczęła krzyczeć;
-aaaaa to Louis ,to jest Louis!Suze to Louis z One Direction!-Po czym skoczyła na niego z taką radością że upadli na ziemię .Miley poczerwieniała i rzekła ;
-Ja ... przepraszam.-Louis zaczął śmiać się z mojej głupiutkiej siostrzyczki a ja powiedziałam ;
-Louis to moja młodsza siostra Miley ,jak widzisz jest waszą wielką fanką.-Chłopak uśmiechnął się i podał jej rękę na co ona zareagowała wsydliwym uśmiechem i uścisnęła ją niepewnie.Gdy już się poznali Lou rzekł ;
-Gotowa ?
-Tak możemy iść .-Uśmiechnęłam się do siostry ,po czym delikatnie pocałowałam Louisa w policzek na powitanie i wyszliśmy.Chłopak uśmiechnął się i powiedział ;
-Zapraszam do samochodu-ja popatrzyłam w kierunku który wskazywał ręką i mnie zamurowało.Na podjeździe koło mojego domu stała czarna limuzyna .Spojrzałam na niego niepewnie i spytałam ;
-Hm .. gdzie mnie zabierasz ?-On tylko uśmiechnął się tajemniczo chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę wozu.
..................................................................
Ten rozdział zajął mi prawie cały dzień chciaż pisałam go na pół z Pauliną :D
Mam nadzieję że się spodoba ;)
Następny dodam jak będę mieć wenę twórczą .
Dobranoc :* .
piątek, 3 sierpnia 2012
Rozdział 1
Wstałam wcześnie rano, zaspana i zmęczona. Nie wiedziałam gdzie byłam, nie wiedziałam kim jestem. No tak. Wczorajsza impreza, bania na maxa. Poznałam jakiś tam zespół. Czekaj, jak on się nazywał? Two Derect0n? Two Direction? A może One Direction? Sama nie wiem i szczerze? Miałam to w dupie. Teraz liczyłam się tylko ja i mój kac. Zeszłam do kuchni po szklankę wody. Rodziców nie było, pojechali do cioci za miasto. Miałam wolną chatę. Wróciłam do pokoju i zastanawiałam się co wczoraj robiłam. Impreza, alkohol, tańce, muzyka i właśnie ten cały zespół. Kim oni byli? Jak ja w ogóle wróciłam do domu? Nagle z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do drzwi. Ktoś strasznie się dobijał i pukał, dzwonił, kopał o drzwi nie dając za wygraną. Otworzyłam, a w progu stała moja siostra Miley, roześmiana i pełna radości.
-Jak tam mój gołąbeczek się trzyma?
-Oj weź, proszę cię. Mam takiego kaca i praktycznie nic nie pamiętam.
-Że co?! Jak można tego nie pamiętać?!
-Może w końcu mi przypomnisz? - zawołałam z oburzeniem i zaprosiłam ją do salonu. Podałam ciastka i nalałam wody do szklanki.Jasmine opowiadała mi o jakimś Niallu i Louisie. Nie znam gości. O co jej chodzi?
-No jak to o co! Najwięksi przystojniacy z Anglii kleją się do Ciebie jak pszczoła do miodu, a ty się jeszcze pytasz kto to?! Boże, z kim ja żyje...- zrobiłam minę typu "o co ci chodzi?", a ona westchnęła ciężko i zaczęła mówić zbulwersowana:
-Niall i Louis naprawdę nie kojarzysz?- pokręciłam przecząco głową na co ona walnęła się otwartą dłonią w czoło. Spojrzała na mnie jak na kogoś obcego i powiedziała:
-Louis i Niall są członkami One Direction.- gdy tylko to usłyszałam jęknęłam i spytałam:
-Co ja z nimi robiłam?! -moja siostra uśmiechnęła się tajemniczo. Nie spieszyło się jej do odpowiedzi. Wzięła ciasteczko, rozsiadła się wygodniej na kanapie i zaczęła nawijać z pełną buzią:
-No łes tanszyłasz, rosmafiałaś i hakie ham - nie zrozumiałam nic z tego co powiedziała więc podniosłam brew i spytałam:
-Przemiel to ciastko i mi powiedz. - Przyspieszyła ruch szczęką i po chwili powiedziała do mnie już językiem ojczystym:
-No wiesz, tańczyłaś, rozmawiałaś i takie tam.
-Czyli to co normalnie się robi na imprezach, prawda?! Nie ogarniam cie Jes..
-Dobra nie wracajmy do tego, ani jednego ani drugiego nie znam więc zamykamy temat.
-Tsaa, tylko że umówiłaś się dziś z Lou na spacer
-Że co?! Serio?! O której?! Chyba cie pojebało! Nigdzie nie ide! Nie znam kolesia.
-Ty jesteś nie normalna. Nie pójdziesz na spacer z największym ciachem z One Direction? Nie jedna fanka dała by za to miliardy!
-Ale nie ja! Nie lece na boysbandy!
-Nie gadaj głupot tylko chodź! Idziemy się ubrać!
-Dobra, Jes. A teraz na poważnie. Jak ja mam z nim iść na spacer skoro nie pamiętam co z nim wczoraj robiłam? Nawet niewiem jak wygląda..
-Oj tam oj tam! Napewno Ci o tym przypomnii
-Oby
-To chodź na górę! Idziemy zbombardować twoją szafe
-Ehh - popatrzyłam na przyjaciółke błagającym wzrokiem ale nic to nie dało. Po chwili byłyśmy w moim pokoju. Jes wyjmowała różne ubrania i kompletowała, ale najbardziej do gustu wpadł jej ten. Kazała mi póść do łazienki ogarnąć się ,a sama zajęłą się grzebaniem w necie w poszukiwaniu jakiejś fryzury. I nie powiem. Bardzo mi się podobała. Była dość skromna a wyglądała tak.
-No królewno, twój książe z bajki pewnie już czeka przed drzwiami, idź i baw się dobrze - pocałowałam ją w policzek i poszłam w stronę drzwi. Gdy zadzwonił dzwonek trochę się zawachałam ale co! Raz kozie śmierć otworzyłam, a w drzwiach stał naprawdę przystojny chłopak, o ślicznych błękitnych oczach, brązowych włosach, czerwonych spodniach i koszulce w paski.
-Hej mała! Świetnie wyglądasz podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Ty też niczego sobie - zaśmiałam się
-To jak idziemy?
-Idziemy!
Wziął mnie pod ręke i poszliśmy w stronę parku. Świetnie się z nim dogadywałam. Był naprawdę sympatyczny. Śmialiśmy się w niebogłosy i nigdy nam sięnie nudziło. Straciłam poczucie czasu, bo było już po 22. Louis odprowadzał mnie do domu, gdy nagle coś wyskoczyło zza krzaków..
-----------------------------------------------------------------------------
Uff.. Pierwszy rozdział jest! Komentujcie i polecajcie, to nasze pierwsze opowiadanie!
Następny, gdy będą 3 komentarze:D Wierzę w Was <3
-Jak tam mój gołąbeczek się trzyma?
-Oj weź, proszę cię. Mam takiego kaca i praktycznie nic nie pamiętam.
-Że co?! Jak można tego nie pamiętać?!
-Może w końcu mi przypomnisz? - zawołałam z oburzeniem i zaprosiłam ją do salonu. Podałam ciastka i nalałam wody do szklanki.Jasmine opowiadała mi o jakimś Niallu i Louisie. Nie znam gości. O co jej chodzi?
-No jak to o co! Najwięksi przystojniacy z Anglii kleją się do Ciebie jak pszczoła do miodu, a ty się jeszcze pytasz kto to?! Boże, z kim ja żyje...- zrobiłam minę typu "o co ci chodzi?", a ona westchnęła ciężko i zaczęła mówić zbulwersowana:
-Niall i Louis naprawdę nie kojarzysz?- pokręciłam przecząco głową na co ona walnęła się otwartą dłonią w czoło. Spojrzała na mnie jak na kogoś obcego i powiedziała:
-Louis i Niall są członkami One Direction.- gdy tylko to usłyszałam jęknęłam i spytałam:
-Co ja z nimi robiłam?! -moja siostra uśmiechnęła się tajemniczo. Nie spieszyło się jej do odpowiedzi. Wzięła ciasteczko, rozsiadła się wygodniej na kanapie i zaczęła nawijać z pełną buzią:
-No łes tanszyłasz, rosmafiałaś i hakie ham - nie zrozumiałam nic z tego co powiedziała więc podniosłam brew i spytałam:
-Przemiel to ciastko i mi powiedz. - Przyspieszyła ruch szczęką i po chwili powiedziała do mnie już językiem ojczystym:
-No wiesz, tańczyłaś, rozmawiałaś i takie tam.
-Czyli to co normalnie się robi na imprezach, prawda?! Nie ogarniam cie Jes..
-Dobra nie wracajmy do tego, ani jednego ani drugiego nie znam więc zamykamy temat.
-Tsaa, tylko że umówiłaś się dziś z Lou na spacer
-Że co?! Serio?! O której?! Chyba cie pojebało! Nigdzie nie ide! Nie znam kolesia.
-Ty jesteś nie normalna. Nie pójdziesz na spacer z największym ciachem z One Direction? Nie jedna fanka dała by za to miliardy!
-Ale nie ja! Nie lece na boysbandy!
-Nie gadaj głupot tylko chodź! Idziemy się ubrać!
-Dobra, Jes. A teraz na poważnie. Jak ja mam z nim iść na spacer skoro nie pamiętam co z nim wczoraj robiłam? Nawet niewiem jak wygląda..
-Oj tam oj tam! Napewno Ci o tym przypomnii
-Oby
-To chodź na górę! Idziemy zbombardować twoją szafe
-Ehh - popatrzyłam na przyjaciółke błagającym wzrokiem ale nic to nie dało. Po chwili byłyśmy w moim pokoju. Jes wyjmowała różne ubrania i kompletowała, ale najbardziej do gustu wpadł jej ten. Kazała mi póść do łazienki ogarnąć się ,a sama zajęłą się grzebaniem w necie w poszukiwaniu jakiejś fryzury. I nie powiem. Bardzo mi się podobała. Była dość skromna a wyglądała tak.
-No królewno, twój książe z bajki pewnie już czeka przed drzwiami, idź i baw się dobrze - pocałowałam ją w policzek i poszłam w stronę drzwi. Gdy zadzwonił dzwonek trochę się zawachałam ale co! Raz kozie śmierć otworzyłam, a w drzwiach stał naprawdę przystojny chłopak, o ślicznych błękitnych oczach, brązowych włosach, czerwonych spodniach i koszulce w paski.
-Hej mała! Świetnie wyglądasz podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek.
-Ty też niczego sobie - zaśmiałam się
-To jak idziemy?
-Idziemy!
Wziął mnie pod ręke i poszliśmy w stronę parku. Świetnie się z nim dogadywałam. Był naprawdę sympatyczny. Śmialiśmy się w niebogłosy i nigdy nam sięnie nudziło. Straciłam poczucie czasu, bo było już po 22. Louis odprowadzał mnie do domu, gdy nagle coś wyskoczyło zza krzaków..
-----------------------------------------------------------------------------
Uff.. Pierwszy rozdział jest! Komentujcie i polecajcie, to nasze pierwsze opowiadanie!
Następny, gdy będą 3 komentarze:D Wierzę w Was <3
Bohaterowie
Bohaterowie:
Główna bohaterka. Urocza 18-latka. Ma przyjaciółkę Jasmin White. Znają się od 6 klasy podstawówki. Była z nią w najgorszych i najlepszych momentach jej życia. Uwielbia dobrą zabawe i głośno się śmiać. Nie lubi One Direction co potem się zmieni. Lubi pomagać i zawsze jest jej wszędzie pełno
Jared Harris
Suze Evans
Główna bohaterka. Urocza 18-latka. Ma przyjaciółkę Jasmin White. Znają się od 6 klasy podstawówki. Była z nią w najgorszych i najlepszych momentach jej życia. Uwielbia dobrą zabawe i głośno się śmiać. Nie lubi One Direction co potem się zmieni. Lubi pomagać i zawsze jest jej wszędzie pełno
Jasmin White
Najlepsza przyjaciółka Suze. Miła, przyjazna, kochana i umiejąca pomagać. Zawsze potrafi znaleźć wyjście nawet z najgorszej sytuacji. Nie umie usiedzieć w miejscu i wszędzie jej pełno. Mimo to jest bardzo lubiana i popularna. Wielka fanka 1D.
One Direction
Ich chyba nie trzeba przedstawiać :D
Od lewej: Niall (19l.), Zayn (19l.), Louis (20l.) Liam (19l.), Harry (18l.)
Miley Evans
Młodsza siostra Suze. Ma 16 lat i jest bardzo zżyta z siostrą i jej przyjaciółką. Razem z Jasmine uwielbiają One Direction. W przyszłości chciałaby zająć się karierą muzyczną, ponieważ ma bardzo ładny głos.
Jared Harris
Ma 34 lata. Próbuje zrobić krzywdę głównej bohaterce. W opowiadaniu pojawia się tylko raz w rozdziale 7 i 8.
Subskrybuj:
Posty (Atom)